W przeszłości to zazwyczaj ja kończyłam związki. Powody były różne. Coś zaczynało wygasać, przyłapywałam kogoś na kłamstwie, rozmijały nam się priorytety. Dwa razy to ja zostałam rzucona, wiele lat temu, ale zupełnie nie chodzi o jakiś bilans. W moim odczuciu rozstanie jest bolesne dla obu stron, nieważne, kto akurat podejmuje decyzję o odejściu.
Z Patrykiem, moim ostatnim chłopakiem, było tak, że kompletnie się nie dogadywaliśmy od kilku miesięcy. Podejmowałam próby, żeby to jakoś naprawić, posklejać, starałam się. Bez skutku, więc kiedy byłam już emocjonalnie przyparta do ściany, powiedziałam mu, że to koniec. Nie chciał o tym słyszeć, prosił o szansę, ale ja już nie miałam sił na ten związek. Rozstaliśmy się, każde z nas poszło w swoją stronę.
Zobacz także: 7 sygnałów, że były facet chce Cię odzyskać
Teraz dowiaduję się, że on rozpowiada naszym wspólnym znajomym, że to on mnie rzucił. Zmyśla powody. Mówi, że flirtowałam z innymi, co jest jakąś kompletną bzdurą. Robi ze mnie najgorszą partnerkę, którą tolerował i znosił, ale w końcu nie wytrzymał i mnie kopnął w cztery litery.
Jak się o tym dowiedziałam, to nie mogłam uwierzyć. Co za kretyn. Konfrontacja z nim nic nie da, bo on będzie kłamał w żywe oczy. Chciałabym mu jakoś dogryźć, ale nie wiem jak. Liczę na waszą inwencję.
M.