Od momentu, kiedy przeprowadziłam się do swojego mieszkania, starałam się zachować dobre relacje z sąsiadami, zwłaszcza tymi, którzy mieszkają obok. Fajni ludzie, czasem coś od siebie pożyczamy. Sąsiadka z dołu to zupełnie inna historia. Miałam z nią już kilka nieprzyjemnych konfrontacji.
Zobacz także: Nowa fryzjerka zniszczyła mi włosy
To starsza kobieta, już na emeryturze. Ciągle siedzi w domu, podobnie jak ja, bo mam pracę zdalną. Nie umiem i nigdy nie umiałam pracować w ciszy. Zawsze coś mi musi w tle brzęczeć. Radio, telewizja, muzyka. Dzięki temu pracuje mi się łatwiej i szybciej. Ta kobieta tego nie rozumie. Dodam, że nie słucham na cały regulator i nigdy, ale to nigdy nie odpalam piosenek po 22:00. Respektuję ciszę nocną, jednak w ciągu dnia chciałabym we własnym mieszkaniu czuć się swobodnie. Przecież nie będę cały czas siedzieć na słuchawkach, bo to niezdrowe dla słuchu.
Ściany w bloku są cienkie, bo ja też słyszę to, co się dzieje u sąsiadów na górze. Ich rozmowy czy chodzenie. Ale nie biegam do nich ze skargą, tak jak sąsiadka pode mną. Przecież ja też mam prawa w swoim własnym mieszkaniu. Nie wiem już jak rozmawiać z tą kobietą. Nie jestem hałaśliwa, ale w całkowitej ciszy też siedzieć nie będę. Doradźcie coś.
Julka