Wybór mojej świadkowej był dla mnie oczywisty od samego początku. Jest to osoba, z którą dzieliłam wiele ważnych chwil w moim życiu. Wie o mnie wszystko. W trakcie przygotowań do mojego ślubu nasza relacja zaczęła przechodzić jednak jakiś kryzys. Zaczęły pojawiać się między nami różnice zdań dotyczące organizacji wieczoru panieńskiego, wyboru jej stroju, a nawet piosenki na pierwszy taniec. Zamiast wsparcia, którego tak bardzo teraz potrzebuję, spotykam się z ciągłą krytyką z jej strony.
Zobacz także: Przyjaciółka na naszym wspólnym wyjeździe chodziła na randki
Stwierdziła, że na mój ślub chce założyć różowy garnitur. Nie pastelowy, tylko neonowy. Nie mam problemu z tym, że to nie będzie sukienka, ale zależy mi, żeby odcień jej stroju wpisywał się w kolorystykę całego wesela, a ta będzie bladoniebieska i kremowa. Będziemy sobie robić zdjęcia pamiątkowe i chciałabym, żeby wszystko ze sobą ładnie współgrało. Usłyszałam jednak, że różowy garnitur już kupiony i ona zdania nie zmieni.
Kolejna sprawa, wieczór panieński. Uznała, że najlepiej zrobić go u mnie w domu, podczas gdy ja mówiłam, że chciałabym go spędzić poza domem. Hotel, knajpa, gdziekolwiek. W domu jestem na co dzień, więc chyba nic dziwnego, że wieczór panieński wolę spędzić gdzie indziej? Usłyszałam, że tak będzie wygodniej i bez dodatkowych kosztów.
Skrytykowała też piosenkę, którą wybraliśmy z narzeczonym na pierwszy taniec. Uznała, że to mało oryginalny wybór i na co drugim weselu państwo młodzi do tego tańczą. Mam już dość jej krytykanctwa. Powiedziałam jej, że dziękuję za uwagi, ale to moje wesele i to mnie ma się podobać, a nie jej.
Nie wiem, co w nią wstąpiło. Jest zazdrosna, czy o co chodzi? Psuje mi oczekiwanie na najważniejszy dzień w moim życiu.
Zosia