Znamy się z Agnieszką od 6 lat. To moja najbliższa przyjaciółka. Przez większość tego czasu ona była w związku z Rafałem. Obie myślałyśmy, że będzie z tego ślub i nawet ustalałyśmy, że zostanę jej świadkową. Rafał pół roku temu jednak z nią zerwał i mocno ją to załamało. Nie dziwię się.
Proponowałam jej pójście na terapię, ale nie chciała. Przez ostatnie miesiące było z nią słabo, więc często się widywałyśmy i gadałyśmy. Ostatnio pomyślałam, że dobrze by jej zrobiła zmiana otoczenia choć na chwilę. Zaproponowałam wspólny wyjazd do Włoch na przedłużony weekend. Ucieszyła się, więc kupiłyśmy bilety.
Zobacz także: Mój chłopak jest niższy ode mnie
Sądziłam, że to będzie babski wypad, ale ona już pierwszego wieczoru włączyła aplikację randkową i stwierdziła, że chce umówić się z kilkoma facetami. Zapytała, czy pójdę z nią do baru, bo będzie się czuła bezpieczniej. Nie wyobrażałam sobie inaczej, nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś jej się stało.
Tak więc w skrócie nasz kilkudniowy wyjazd wyglądał tak, że ona sobie randkowała w barach i kawiarniach, a ja siedziałam kilka stolików dalej jako jej prywatny ochroniarz. W międzyczasie oczywiście trochę pozwiedzałyśmy, ale nie tak sobie wyobrażałam tę podróż. Miałyśmy spacerować, jeść dobre rzeczy, zajrzeć do paru muzeów, a tymczasem wszystko było podporządkowane pod plan jej randek.
Nie mam odwagi powiedzieć jej, że zachowała się na wyjeździe nie fair wobec mnie. Czuję się wykorzystana. Chciałam zrobić coś dobrego dla niej, pomóc jej się pozbierać po rozstaniu, a tymczasem wyszło jak wyszło. Ona już planuje nasze kolejne zagraniczne tripy, ale nie ma opcji.
Marlena