Moja mama jest polonistką. Od dzieciństwa uwrażliwiała mnie na piękno języka. Uczono mnie, że to, w jaki sposób się wyrażamy, świadczy o naszej kulturze osobistej. Po dziś dzień nie znoszę, kiedy ktoś stosuje wulgaryzmy. Niestety ma do tego dużą słabość mój chłopak.
Zobacz także: Narzeczony powiedział mi, że nie chce brać ślubu
Jesteśmy z Mateuszem zgraną parą. Spotykamy się od dziewięciu miesięcy. To miły facet, ale jest kilka rzeczy, które bardzo mnie w nim irytują. Poza bałaganiarstwem jest to na pewno przeklinanie. Pewnie przymknęłabym oko, gdyby były to pojedyncze językowe wpadki. Nie mam jednak najmniejszej ochoty wysłuchiwać jego „wiązanek”. Pół biedy, jeżeli przeklinałby tylko w sytuacjach, kiedy jest bardzo zdenerwowany. On jednak stosuje mnóstwo niecenzuralnych słów w żartach, a nawet w sypialni...Wielokrotnie mówiłam mu, że mnie to nie śmieszy i na pewno nie kręci. Prosiłam go, aby przy mnie nie przeklinał. Nic nie wskórałam. Odnoszę wrażenie, że czasem robi to specjalnie, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Mówi, że zachowuję się jak sztywna panienka z dobrego domu. Bawi go moja postawa. Faktycznie jestem przewrażliwiona?
Maja
Zobacz także: LIST: „Czy jestem ofiarą przemocy?”