Tracę już wiarę w to, że poznam normalnego faceta. W weekend byłam na randce, na której, delikatnie mówiąc, zostałam upokorzona. Facet przez telefon wydawał się miły i normalny. Gadaliśmy o pracy, wakacjach, restauracjach, które lubimy. Byłam nastawiona na spotkanie bardzo pozytywnie. Wspomnę jeszcze tylko, że na aplikacji randkowej mam wstawione prawdziwe zdjęcia. Nie jestem ani bardzo szczupła, ani otyła. Noszę rozmiar 40.
Zobacz także: Od kilku tygodni nasz związek rozpada się przez jego najlepszego kumpla
Pierwsze 15 minut spotkania przebiegło dobrze. Potem facet zaczął jednak dopytywać, czy uprawiam sport i ile ważyłam najmniej w swoim dorosłym życiu. Zamurowało mnie, więc szybko dodał, że on akurat lubi, jak kobieta ma trochę ciałka, a mnie z pewnością można w łóżku złapać tu i tam. Zamurowało mnie jeszcze bardziej. Powiedziałam, że nie życzę sobie takich komentarzy. Zamiast przeprosić, zaczął drążyć temat. Czemu jestem taka obrażalska, czemu stroję fochy, jak on przecież powiedział mi komplement. Ogólnie poradził, żebym wyluzowała.
Nie jestem osobą pewną siebie, więc nie umiałam zripostować. Powiedziałam mu tylko, że raczej się nie dogadamy i że wracam do domu. Wyśmiał mnie i ironicznie życzył „powodzenia”. Zablokowałam go od razu po spotkaniu.
Wiem, że nie każdy facet jest taki podły, ale takie sytuacje sprawiają, że zamykam się na ludzi. Zwyczajnie się boję, że znów mnie to spotka i zostanę upokorzona.
Maria