Mam za sobą bardzo trudną rozmowę z moim narzeczonym. Powiedział mi, że nie chce brać ślubu. Co mam zrobić z taką wiedzą? Naprawdę czuję się pogubiona.
Jesteśmy zaręczeni od półtora roku i przez ten czas praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy o przygotowaniach do ślubu. Poruszyłam ten temat niedawno. Podpytałam, czy wolałby wesele kameralne czy z pompą i jaki termin wydaje mu się najlepszy. Najpierw mnie zbywał, a potem stwierdził, że jest dobrze, tak jak jest. Nie chce nic zmieniać. Mieszkamy razem, kochamy się, nie chcemy mieć dzieci, więc właściwie po co ślub. On tak to widzi.
Zobacz także: Czy zaprosić na wesele rodzinę, z którą nie jestem blisko?
Zapytałam, po co właściwie mi się oświadczał. Powiedział, że czuł presję i ode mnie, i ze strony otoczenia. Początkowo myślał o ślubie, ale stopniowo ten pomysł wyparował mu z głowy. Zapewnił przy tym, że bardzo mnie kocha i chce być ze mną do końca życia.
Mnie na ślubie zależy, choć nie potrafię podać racjonalnego argumentu, dlaczego. Chciałabym chyba po prostu, żebyśmy byli rodziną, a nie wieczną parą narzeczonych. Chcę, żebyśmy nosili to samo nazwisko i byli małżeństwem.
Podłamała mnie rozmowa z nim. Waham się, co robić. Czuję, że nie chcę go przekonywać do zmiany zdania. Chciałabym, żeby pragnienie wzięcia ślubu było dla niego tak samo ważne, jak dla mnie. Nie ma sensu zmuszać go do tego, więc to chyba oznacza koniec.
Patrycja