Moja przyjaciółka Dorota w zeszłym miesiącu wychodziła za mąż. Po ślubie nie miałyśmy okazji się zobaczyć, bo wyjechała w podróż poślubną, a potem ja byłam na krótkim urlopie. Umówiłyśmy się w zeszły weekend na oglądanie części zdjęć z wesela. Wtedy dowiedziałam się, że moja sukienka „wywołała skandal”.
Założyłam małą czarną, co zbulwersowało starszą część gości. Dziadkowie i ciotki państwa młodych uznali, że ubrałam się jak na pogrzeb. Ich zdaniem czerń to kolor zakazany na weselu. Wmawiali mojej przyjaciółce, że źle jej życzę.
Zobacz także: Mam romans z kolegą mojego ojca
Kiedy Dorota opowiadała mi to wszystko, podkreślała, że ona nie ma do mnie żalu o kolor kreacji. Z drugiej strony chyba mogła zachować dla siebie te wszystkie okropne komentarze, które mówiła jej rodzina? W jakim celu mi o nich powiedziała? Chyba tylko po to, żeby zrobić mi przykrość i żeby było mi głupio.
Sądziłam, że w 2023 roku nie ma już podziału na kolory, które wypada lub nie wypada założyć na ślub. Czarny to dla mnie przede wszystkim symbol klasy i elegancji. Nie założyłam czarnej sukienki złośliwie albo żeby się wyróżniać. Założyłam ją, bo kreacja mi się podoba i zwyczajnie miałam ochotę w niej wystąpić. Poza tym nie byłam świadkową, tylko zwykłym gościem, więc chyba mogłam wyglądać, jak chcę.
Przejmuję się tym, co o mnie mówili za plecami. Ślub przyjaciółki będzie mi się teraz źle kojarzył.
Magda