Mam takiego znajomego, którego znam od 4 lat. Poznałam go przez moją siostrę. Zazwyczaj spotykaliśmy się na jej urodzinach, wakacyjnych grillach, sporadycznie na wspólnych imprezach. Rozmawiałam z nim, jak z pozostałymi znajomymi, czasem rzadziej, czasem częściej. Ogólnie to uważałam go za dalszego kumpla. Nigdy mnie nie podrywał, nie dopytywał siostry o mnie, nie próbował się ze mną umówić. Zero flirtu.
Nagle mu się odmieniło. Na ostatniej imprezie nie odstępował mnie na krok. Siedzieliśmy ze wszystkimi przy stole, śmialiśmy się z jakiegoś tematu w całej grupie, a on nagle na forum powiedział mi komplement. Przy każdym temacie dyskusji zwracał się głównie do mnie. Chciał ze mną tańczyć. Jak wychodziłam na balkon się przewietrzyć, wychodził za mną.
Zobacz także: Przyjaciółka okazała się moim najgorszym wrogiem
Normalnie by mi to pochlebiało, ale czułam się dziwnie. Znamy się od tylu lat, a nagle taka zmiana. Dodam tylko, że on nie rozstał się ostatnio z żadną dziewczyną. Jest sam od ponad dwóch lat, ja nie mam nikogo na stałe już od trzech. Kiedy 4 lata temu się poznawaliśmy, oboje byliśmy singlami, a mimo to wtedy z jego strony (z mojej też) nie zaiskrzyło.
Nie przeszłam też ostatnio żadnej metamorfozy. Nie schudłam, nie przytyłam, nie zmieniłam się, żeby nagle zobaczył we mnie kobietę, a nie kumpelę. Jesteśmy w podobnym wieku, więc nie chodzi też o to, że dorosłam. Pytałam siostrę, o co mu chodzi, ale też była zaskoczona jego zachowaniem względem mnie.
Spotkałyście się kiedyś z czymś takim, że kolega nagle zaczyna was podrywać? A może jest tu jakiś facet, który wyjaśni, o co właściwie tutaj chodzi. Dla mnie to jest podejrzane po prostu.
Zuza