Nie dogaduję się z chłopakiem w sprawach finansowych. Uważam, że wydaje pieniądze za lekką ręką. Przymykałam na to oko, kiedy nie mieszkaliśmy razem, ale już dłużej nie mogę.
Zobacz także: LIST: „Narzeczony odwołał nasz ślub”
Michał bardzo dobrze zarabia. Na dobrą sprawę jego wynagrodzenie jest prawie dwa razy wyższe od mojego, ale i tak nieustannie jest spłukany. Ciągle się u mnie zapożycza. Potem oddaje mi pieniądze, ale za dwa tygodnie znów prosi o pożyczkę. Irytuje mnie to coraz bardziej. Od roku razem mieszkamy i to na mnie nieustannie spadają domowe wydatki. Nie obchodzi go, że pralka się psuje albo że przydałby się nam nowy toster. Upatrzył sobie w salonie nowy motor i to jest ostatnio jego cel. Chce go mieć już zaraz, chociaż nie zdążył nawet nacieszyć się skuterem, który sprawił sobie trzy miesiące temu. Ma trzydzieści trzy lata, a zachowuje się jak dziecko. Kuszą go nieustannie nowe zabawki. Mówi, że ciężko pracuje i zasługuje na trochę przyjemności. Myślimy o ślubie i własnym mieszkaniu. Obawiam się tylko, że z jego podejściem i tak nic z tego nie będzie. Niby jak, skoro Michał nie jest w stanie zaoszczędzić miesięcznie nawet kilkuset złotych... Coraz częściej kłócimy się o pieniądze. Boję się, że dopadnie nas przez to kryzys.
Agnieszka
Zobacz także: LIST: „Zaczęłam w pełni doceniać życie, kiedy uwolniłam się od rodziny”