Jeśli w mojej głowie pojawiała się myśl o rozstaniu z Jarkiem, w tle zawsze była zdrada. Lubił poflirtować, czym czasem doprowadzał mnie do szału. Mówił jednak, że to niewinna zabawa, a ja jestem miłością jego życia. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że rozstaniemy się przez kłótnie o pieniądze.
Zobacz także: Przed ślubem ustaliliśmy, że nie będziemy mieć dzieci. Nagle on zmienił zdanie
Nasz związek przeżywał wzloty i upadki. Prawdziwy kryzys przyszedł jednak po pięciu latach związku. Byliśmy zaręczeni, ale o ślubie i tak nie mogło być mowy. Nie mielibyśmy na niego pieniędzy. To wtedy zaczęłam uświadamiać sobie, że finansowo stoimy najgorzej ze wszystkich znajomych. Nasi przyjaciele kupowali nowe samochody, ruszali z budową domów. Planowali swoją przyszłość. My nadal tkwiliśmy w wynajmowanej klitce tylko trochę większej od kawalerki. Dusiłam się w niej, chciałam żyć na lepszym poziomie.
Wiele razy próbowałam rozmawiać o tym z Jarkiem, ale ciągle mnie ignorował. Nabijał się, że nagle zamarzyłam o społecznym awansie. Nie miał ochoty zmienić pracy, choć miał dobre kwalifikacje, a fatalnie zarabiał. Ja robiłam, co mogłam, żeby odkładać na przyszłość. On lekką ręką wydawał na głupoty. Był zazwyczaj spłukany już w połowie miesiąca, więc utrzymanie domu ciągle spadało na mnie. Atmosfera stawała się coraz gorsza. Kłóciliśmy się potem każdego dnia. Jeśli ktoś mi powie, że prawdziwa miłość przetrwa wszystko, pewnie go wyśmieję. Niektórych trudności nie da się przeskoczyć. Nie ma co się oszukiwać, że pieniądze nie liczą się w życiu. Ich brak faktycznie może zniszczyć miłość.
Paulina
Zobacz także: Czy pozwalacie, by zwierzęta spały z Wami w łóżku?