Jestem w 7. miesiącu ciąży i to będzie moje pierwsze dziecko. Nie wiem czemu, ale wyobrażałam sobie zawsze, że kobiety ciężarne są życzliwie traktowane w komunikacji miejskiej. Nieraz widziałam, jak ustępuje się im miejsca w autobusie, czy sklepowej kolejce. Nie uważam, że to jakiś wielki przywilej. Moim zdaniem ciąża to nie choroba, ale czasem po prostu bywa trudno. Zwłaszcza jak są mdłości, czy jak stopy puchną.
Zobacz także: W końcu nauczyłam się być asertywna. Moi bliscy źle to odbierają
Dopóki nie było widać brzucha to nie dziwiło mnie to, że nikt mi nie ustępuje. Jak gorzej się czułam to sama prosiłam o zwolnienie mi miejsca i tyle. Teraz jednak brzuch jest bardzo widoczny, a mimo to ludzie sami z siebie nie kwapią się, żeby mi ustąpić. Od starszych osób tego absolutnie nie wymagam, ale mężczyźni lub nastolatkowie chyba powinni się wykazać jakąś inicjatywą w moim kierunku.
Zauważyłam, że niektórzy albo ostentacyjnie patrzą się w okno, albo wyciągają telefon i udają, że mnie nie widzą. Tylko że jak stoję tuż przy nich to chyba trudno nie zauważyć, że jestem ciężarna. Zdarza się, że jak wprost proszę o ustąpienie miejsca to wzdychają z niechęcią. Nie oczekuję poklepywania po plecach i uśmiechów od ucha do ucha tylko zwykłej ludzkiej życzliwości. Teraz o taką wyjątkowo trudno.
Sabina