W końcu nauczyłam się być asertywna. Moi bliscy źle to odbierają

„Nikt mi nie dopingował, kiedy opowiedziałam o terapii”.
W końcu nauczyłam się być asertywna. Moi bliscy źle to odbierają
Fot. Unsplash (I. Panych)
15.09.2023

Od dzieciństwa miałam mnóstwo kompleksów. Byłam bardzo nieśmiała, wycofana. Nieustannie dokuczano mi z tego powodu. Byłam klasową ofiarą, kujonem na którym wszyscy się wyżywali, ale bardzo chętnie spisywali od niego matmę. Nie potrafiłam odpyskować innym dzieciom. Marzyłam, aby stać się kimś lubianym, akceptowanym. Godziłam się więc na wszystko, co kazali mi robić inni ludzie. Chciałam po prostu zaskarbić sobie ich sympatię. Nie widziałam wtedy innej drogi.  

Zobacz także: Mój chłopak woli spędzać czas z kumplami niż ze mną

W dorosłym życiu asertywność też nie była moją mocną stroną. Przez długie lata nie potrafiłam odmawiać, stawiać swoich granic. Pozwalałam, aby inni mną manipulowali. Fatalnie się z tym czułam. Wchodziłam w toksyczne związki z mężczyznami. W końcu zaczęłam mieć tego serdecznie dość i postanowiłam zmienić swoje życie. Poszłam na terapię. Czuję się znacznie szczęśliwsza. Zaczęłam się nareszcie akceptować, lubić. Mam odwagę być sobą, już nie udaję. Nadal jestem empatyczna, ale na pierwszym miejscu stawiam swoje uczucia, a nie potrzeby innych. 

Moi bliscy nie cieszą się z postępów, jakie zrobiłam. Nikt mi nie dopingował, kiedy opowiedziałam im o terapii. Mam wrażenie, że było im wygodniej przed moją metamorfozą. Mój partner czuł się świetnie, gdy mógł za mnie decydować. Teraz, gdy na coś się nie godzę albo nie robię tego, co mi doradza, strasznie się irytuje. Moja siostra obraziła się, że nie chcę przez kolejny weekend zajmować się jej dziećmi, bo chcę mieć czas dla siebie. Podobno stałam się okropną egoistką. Jestem nimi bardzo zawiedziona... 

Ania

Zobacz także: Narzeczony rzucił mnie dla nieatrakcyjnej dziewczyny

Polecane wideo

Co mówi o Tobie godzina urodzenia?
Co mówi o Tobie godzina urodzenia? - zdjęcie 1
Komentarze (44)
Ocena: 4.89 / 5
??? (Ocena: 4) 18.09.2023 13:44
Ech niedlugo napiszecie ze nie dać się zgwałcic to egoizm bo gdzie biedny zbok sie zaspokoi? A jeszcze pojdzie i zgwalci inna osobe i to bedzie wina tego kto sie nie dal wykorzystac. Ludzie nie rozumieja ze egoizm to nie jest brak altruizmu. Egoizm to wykorzystywanie innych.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 18.09.2023 06:55
Mam podobnie z tym ze ja mialam zarabiac na i opiekowac sie matko ( zdrowa, pelnosprawną, lat 60) a siostra miala dac jej wnuki. Mialam nie miec znajomych i nie wiazac sie z nikim. Nie wolno mi bylo plakać, okazywac zlosci bo to " psychiczne znecanie nad matka ktora na to patrzy". Na studiach a potem w pracy robilam robote za kilka osob ale bylam tylko wysmiewana. Szef innych wolal po imieniu s na mnie klaskal lub gwizdał. W weekendy mialam zakaz wychodzenia z domu. Majac 30 lat nadal. Poszlam na terapie za co bylam wyzywana od egoistek, wariatek, debilek i niedorozwinietych. Teraz mam 32 i mieszkam sama ale ludzi unikam jak ognia. Ciesze sie ze nie ma nikogo kto narzucalby mi swoja wole. Nie umiałabym żyć inaczej juz.
zobacz odpowiedzi (16)
gość (Ocena: 5) 17.09.2023 00:28
Jest takie powiedzenie ,,Miej wy7ebane a będzie ci dane,, i tym się kieruj w życiu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.09.2023 23:30
Ja może nie byłam dręczona, ale w każdej kłótni od wczesnego dzieciństwa wyzywano mnie od egoistek... Bo byłam zainteresowana sobą, bo brałam pod uwagę własny interes, bo się stawiałam. Tyle. Poza rodziną jest totalnie odwrotnie, jestem uważana za miłą i uczynną, interesuję się innymi, pamiętam ważne szczegóły ich życia, urodziny... moja mama za to, kiedy z kimś rozmawia, mówi wyłącznie o sobie i swoich przemyśleniach - mną nie jest zainteresowana w ogóle, kiedy próbuję przekierować rozmowę na swoje sprawy, to się niecierpliwi i .... znów staję się egoistką skupioną na sobie ;) bo nie chcę słuchać godzinnych wywodów kogoś, kto mnie w ogóle nie bierze pod uwagę.
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 16.09.2023 17:08
Dla rodziny to jest wygodne, mieć taką ofiarę, po której można jechać do woli, przypisywać jej wszystkie najgorsze cechy, wylewać frustracje. Też przez to przeszłam i też było ciężko, ale w końcu zaakceptowali rzeczywistość, zaczęli mnie szanować. Oczywiście "wypadki" się zdarzają i czasem się nasłucham o swoim stylu życia... bez przeprosin, no bo skoro jestem beznadziejna, to za co mają przepraszać? To zależy, czy chcesz z tą rodziną utrzymywać kontakty. Ja chcę, bo większość czasu jest super, zwłaszcza odkąd wyprowadziłam się daleeeeko ;)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie