Jestem zamknięta w sobie od dzieciństwa. Od kiedy pamiętam, nawiązywanie kontaktów sprawiało mi wielkie trudności. W szkole często byłam z tego powodu wyszydzana. Z każdym rokiem stawałam się jeszcze bardziej nieśmiała. Przez wiele lat myślałam, że jestem skazana na samotność. Nas studiach udało mi się jednak poznać wspaniałych przyjaciół i chłopaka. Poczułam się w końcu akceptowana. Myślałam że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale Maks nagle mnie zostawił, choć dobrze się nam układało. Byliśmy razem przez ponad dwa lata. Powiedział mi, że zaczął przerażać go mój chłód emocjonalny.
Zobacz także: Nikogo nie potrafię pokochać
Ma wiele racji. Nie byłam wstanie odpowiedzieć na jego wyznanie „kocham” tymi samymi słowami. Nie mogłam, choć tak czułam. Starałam się wynagradzać mu to jednak gestami. Dbałam o niego, dawałam mu emocjonalne wsparcie. Był całym moim światem. Bardzo trudno mi bez niego żyć.
Nie wiem, dlaczego taka jestem. Moja matka i siostry to ekstrawertyczki. Potrafią bez ogródek mówić o wszystkich swoich bolączkach. Ja mam problem nie tylko z opowiadaniem o przykrościach, jakie mnie spotkały, czy o słabościach, ale nawet o pozytywnych rzeczach. Nie jestem w stanie opowiadać o romantycznych uczuciach, ale nawet o moich marzeniach. Czuję się wtedy głupio. Bardzo chciałabym się zmienić. Zdaję sobie sprawę, że Maks już do mnie nie wróci, ale marzę, by jeszcze kiedyś z kimś się związać. Nie chciałabym znów stracić ukochanej osoby... Czy ktoś ma podobny problem? Jak sobie z nim poradzić?
Klaudia
Zobacz także: Wykańcza mnie remont mojego mieszkania