Mieszkam w niewielkiej kamienicy. Ma cztery piętra. Na każdym z nich znajdują się dwa mieszkania. Gdy się tam wprowadzałam, bardzo podobał mi się ten kameralny klimat. Okolica jest urokliwa i cicha. Sąsiedzi byli bardzo sympatyczni. Wynajmowałam mieszkanie przez rok. Kiedy właścicielka poinformowała mnie, że zamierza je sprzedać, zdecydowałam się wziąć na nie kredyt. W końcu byłam na swoim. Zrobiłam remont. To nieduży metraż, ale na wszystko starcza mi miejsca. Cieszyłam się, jak nigdy w życiu. Niestety moją radość psują od niedawna nowi sąsiedzi. Bez ogródek mogę powiedzieć, że ich nie znoszę.
Zobacz także: Teściowie obrazili się na mnie kilka dni przed ślubem. Przez nich ceremonia wypadła fatalnie
Wprowadzili się kilka miesięcy temu. Odziedziczyli mieszkanie po mojej zmarłej sąsiadce. Byłam zdziwiona, kiedy dowiedziałam się, że to rodzina pani Magdy. Byłam z nią zaprzyjaźniona. Robiłam jej czasem zakupy, wpadałam do niej na kawę. Miałyśmy wiele wspólnych zainteresowań. Uczyła kiedyś chemii. I ja skończyłam studia o tym profilu. Jej wnuk z żoną ani razu jej nie odwiedzili, choć mieszkali dzielnicę dalej. Nie mi to oczywiście osądzać. Przeszkadza mi w nich przede wszystkim brak kultury osobistej.
Nie tylko nie ma tu mowy o przywitaniu się zwykłym „dzień dobry”, gdy się mijamy. Ani razu mi nie odpowiedzieli, odwrócili tylko wzrok. Są bardzo nieuprzejmi, hałaśliwi, wręcz chamscy. Jeśli proszę ich, aby ściszyli puszczoną głośno muzykę, bo jest środek tygodnia i dobija już północ, ignorują mnie. Śmieją mi się w twarz. Regularnie muszę wzywać więc straż miejską. Śmiecą na klatce schodowej. Wciąż walają się na niej papierki i siatki wypełnione butelkami po alkoholu. Ostatnio zaczęli urządzać sobie na niej nie tylko śmietnik, ale i garderobę. Wstawili tam szafkę na buty i klatkę ze świnkami morskimi. To doprowadziło mnie już do szału. Jak można wyrzucić na klatkę schodową zwierzęta? Bulwersuje mnie to.
Gdyby jeszcze o nie dbali... Nie sprzątają zanieczyszczeń i karmią je tylko sporadycznie tym, co wpadnie im pod ręce. Wczoraj widziałam w klatce resztki po obiedzie, jakiś makaron. Poszłam o sklepu zoologicznego i kupiłam dla nich karmę. Potem dałam im ultimatum - albo zajmą się nimi odpowiednio albo zawiadomię odpowiednie służby. Nie sądzę jednak, żeby to coś pomogło.
Jak mogę pomóc tym zwierzętom? Do kogo to zgłosić? Proszę o radę.
Maja
Zobacz także: Mój chłopak jest uzależniony od pornografii