Mam 29 lat i jestem matką trzyletniej Lilki. To była zaplanowana ciąża. Już na studiach marzyłam o dziecku. Mój partner też go pragnął. Nasze marzenie w końcu się spełniło. Kocham córkę z całego serca. Staram się dobrze nią opiekować, ale mam wrażenie, że nie radzę sobie z macierzyństwem. Dobija mnie to coraz bardziej.
Zobacz także: Mój chłopak ma na koncie wakacyjną zdradę. Wybaczyłam mu, ale boję się, że znów to zrobi
Ostatnio nie mam ochoty zaczynać kolejnego dnia. Wiem, że będzie taki sam jak poprzedni. Nie czuję radości i frajdy z bycia mamą. Ciągle jestem przemęczona, rozgoryczona, zirytowana. Myślami nieustannie wracam do dni, w których byłam bardziej niezależna. Jestem niespełniona zawodowo. Zazdroszczę moim bezdzietnym koleżankom, robiącym kariery. Czasem żałuję, że tak szybko zdecydowałam się na dziecko. Może jestem jedną z kobiet, którym służyłoby późne macierzyństwo...
Lilka to żywe srebro. Wszędzie jej pełno. Ciężko mi przyznać się przed samą sobą, że jej obecność bardzo mnie męczy. Jest kapryśna i trudno mi się z nią porozumieć. Z chęcią oddaję ją pod opiekę dziadków i siostry. Potem mam wyrzuty sumienia. Zawsze pogłębiają się, gdy obserwuję innych rodziców, także mojego partnera. Marcin, moi sąsiedzi i przyjaciele radzą sobie z dziećmi znacznie lepiej ode mnie. Mają anielską cierpliwość. Kiedy widzę, jak się z nimi bawią, zaczynam im zazdrościć. Wydają się tacy szczęśliwi, spełnieni. Po prostu idealni rodzice.
Nie mam komu zwierzyć się z moich bolączek. Nikt mnie nie rozumie. Przyjaciółki twierdzą, że to moje fanaberie. Dlaczego tylko ja tak się czuję? Co jest ze mną nie tak? Proszę o radę, jeśli ktoś przeżywał coś podobnego i jest teraz spełnionym rodzicem.
Anna
Zobacz także: Matka i siostra ciągle wplątują mnie w swoje konflikty