Od momentu, kiedy poznałam Adama, czułam, że to wyjątkowy facet. Ujął mnie szczerością. Bez ogródek mówił o swoich wadach, lękach. Gardził kłamstwem, nie oceniał innych, a do tego potrafił słuchać. Nasza relacja szybko zaczęła się zmieniać. Już po miesiącu nie byliśmy tylko znajomymi z pracy, ale parą. Czułam się z nim niesamowicie, radosna, bezpieczna i kochana. Nasze pierwsze dwa lata były idealne. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Ciągle rozmawialiśmy o naszych marzeniach. Krok po kroku je spełnialiśmy. Po roku zamieszkaliśmy razem i wciąż snuliśmy plany na przyszłość. Było tak pięknie, że wydawało się, że nic nie może nam zaszkodzić.
Zobacz także: Matka i siostra ciągle wplątują mnie w swoje konflikty
W poprzednie wakacje Adam wybrał się z kumplami na męski wypad do Grecji. To miał być tydzień kawalerski. Jego najlepszy przyjaciel lada chwila miał się ożenić. Nie miałam nic przeciwko temu. Sama zostałam zaproszona na wyjazdowy panieński do Włoch. Miałam wyjechać tydzień później. Byliśmy tym bardzo podekscytowani.
Kiedy Adam wrócił z wyjazdu, zaczął inaczej się zachowywać. Na przemian był rozdrażniony i smutny. Zapewniał mnie, że wszystko gra, ale nadal mnie unikał. Gdy byłam na Sycylii, wysłał mi dziwnego SMS-a. Pisał, że ma nadzieję, że nie popełnię jego błędu. Nie chciał potem rozwinąć, o co mu chodzi. Gdy wróciłam, skruszony opowiedział mi o swoim skoku w bok. Za dużo wypił, zaczął z kimś flirtować, w końcu doszło do czegoś więcej niż pocałunki. Zapewniał mnie, że to nic nie znaczy. Mówił, że jak niczego w życiu żałuje swojego błędu, kocha mnie nad życie i błaga o wybaczenie. Przekonywał, że to była tylko chwila słabości, idiotyczny wybryk, z którego niewiele pamięta.
Przez miesiąc nie mieliśmy kontaktu. Byłam tak zraniona, że nie wiedziałam, czy w ogóle chcę go jeszcze widzieć. W końcu się złamałam i postanowiłam dać mu drugą szansę. Po prostu nikogo tak jeszcze nie kochałam. Żyje się nam pięknie jak kiedyś. Adam bardzo się stara. Mimo że minęło już wiele miesięcy od tamtej przykrej sytuacji, ciągle noszę w sobie lęk. Łapię się na tym, że go sprawdzam. Nigdy nie tracę czujności. Ukradkiem sprawdzam jego maile i SMS-y. Obwąchuję jego ubrania, myśląc że wyczuję damskie perfumy. Wciąż obawiam się, że mogę ponownie doświadczyć tego samego bólu. Mój umysł każdego dnia odtwarza taką samą wizję - Adam ponownie zdradza mnie w jakimś odległym miejscu. Próbuję zapanować nad swoimi emocjami, ale nie potrafię.
Czy ktoś ma podobne doświadczenia? Czy da się w ogóle odbudować zaufanie po zdradzie? Nie mam już siły tak żyć...
Ola
Zobacz także: Mój chłopak nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. Kocham go, ale wciąż myślę o rozstaniu