Pół roku temu przeprowadziłam się do tego mieszkania. Blok nie jest nowy, ma ponad 25 lat, więc i sąsiedzi są w różnym wieku. Sporo jest starszych osób. Jedną z sąsiadek jest pani Z., która początkowo wydała mi się bardzo miłą kobietą. Jest po 60-tce, mieszka z mężem, a jej dzieci wyjechały do Stanów. Wiem to wszystko od niej, bo od czasu do czasu ucinałyśmy sobie pogawędkę, gdy wychodziłam na spacer z psem lub szłam na zakupy i akurat spotykałam ją na klatce.
Zobacz także: Balkon moich sąsiadów szpeci cały apartamentowiec. Zrobili z niego magazyn
Początkowo rozmowy były krótkie, raczej kurtuazyjne. Teraz jednak mocno odczuwam jej nachalne, momentami wścibskie wręcz pytania. Chce wiedzieć o mnie wszystko. Wie, że mieszkam sama, więc były już pytania o to, kiedy zacznę się rozglądać za mężem, bo nie robię się młodsza. Pytała też, czemu rozstałam się z poprzednimi partnerami, czy chcę mieć dzieci, czy nie traktuję swojego psa jako „zastępstwo” dla prawdziwego syna czy córki. Ostatnio zapytała nawet, ile zarabiam i na kogo będę głosować.
Jej zachowanie przekracza moje granice. Nie mam nic przeciwko rozmowom z nią, ale ona kompletnie nie ma wyczucia, jeśli chodzi o wchodzenie w sfery prywatne. Jestem oczywiście za miękka i nie potrafię odpowiedzieć jej ostro. To pewnie ją zachęca do dalszego myszkowania w moim życiu.
Jak to uciąć, ale z klasą?
Julka