W każdym związku zdarzają się nieporozumienia i kłótnie. To zupełnie normalne. Ludzie podnoszą na siebie głos, czasem płaczą, czasem mówią sobie przykre rzeczy. Do tej pory moje kłótnie z poprzednimi partnerami wyglądały właśnie w ten sposób. Z Filipem jest inaczej.
Zobacz także: Mąż faworyzuje jedno z naszych dzieci
Zaczynamy się o coś kłócić, pada kilka nieprzyjemnych zdań czasem z mojej, czasem z jego strony, a potem on bez słowa wychodzi z domu. Za każdym razem pytam go, gdzie idzie i dlaczego ucieka, ale nie doczekuję się odpowiedzi. Trzaśnięcie drzwiami i już go nie ma. Wraca zwykle po paru godzinach. Nie wyjaśnia, co robił i gdzie był. Podejrzewam, że po prostu spaceruje, żeby ochłonąć lub jedzie do kumpla się wygadać. Nie zmienia to jednak faktu, że takie uciekanie od rozmowy bez słowa jest brakiem szacunku względem mnie.
Czy Wasi partnerzy, mężowie robią podobnie? Jak się zachowywać w takiej sytuacji?
Ewa