Przez ostatnie trzy lata w moim życiu zawodowym wiele się działo. Skończyłam studia z wyróżnieniem. Tak jak sobie zamarzyłam, dostałam się na staż do świetnej firmy, a potem się w niej zatrudniłam. Dawałam z siebie dosłownie wszystko. Bardzo zależało mi na stażu, jak i na angażu w biurze. Tempo było bardzo duże, a atmosfera ciągle napięta.
Pracowałam za dwie. Ciągle zostawałam po godzinach, zarywałam noce. Myślałam tylko o tym, jak wygrać walkę z czasem. Chciałam zostać doceniona, sprawdzić się w branży. Gdy teraz o tym myślę, czuję że byłam na każdym kroku wykorzystywana. Traktowano mnie jak pomoc do wszystkiego. Byłam niedoświadczona i naiwna, więc wiele osób spychało na mnie swoje obowiązki. Zamiast zacząć stawiać swoje granice, cieszyłam się jak głupia, że ktoś powierza mi ważne zadanie. Nie dałam rady. Karierę w firmie skończyłam z ciężką nerwicą. Zwolniłam się.
Zobacz także: Dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Kiedy powiedzieć o tym szefowi?
Wiele wyniosłam z tego doświadczenia. Wiem, że nie dam się już wykorzystywać i nie będę się przepracowywać w imię dobra koncernu. Nie chcę też już uczestniczyć w niezdrowym wyścigu szczurów. Po tym jak się złożyłam wypowiedzenie, zrobiłam sobie miesiąc przerwy. Uspokoiłam się, zrelaksowałam. Potem znalazłam pracę w mniejszej rodzinnej firmie. Bardzo mi się tam podoba. Myślę, że to miejsce dla mnie. Od pół roku pracuję tam na pół etatu. Na razie nie ma widoków na pełny angaż. Szef powiedział mi, że mogę na to liczyć dopiero za rok. Przystałam na to.
Przez te trzy lata gonitwy i robienia nadgodzin, nie wydawałam za dużo. Mieszkałam z rodzicami i uzbierało mi się niemało oszczędności. Nie mogę więc narzekać na brak gotówki. Dzięki połowie etatu mam sporo czasu dla siebie, co bardzo mnie cieszy. Stawiam na dokształcanie się, uczę się języków. Spełniam się w tej pracy, więc mogę przeczekać ten rok w podobnym trybie. Niestety bardzo nie podoba się to mojemu chłopakowi. Ciągle ma do mnie pretensje, że marnuję cenny czas, zamiast porządnie zarabiać.
Uważam, że przesadza. Jesteśmy razem dopiero od siedmiu miesięcy. Nie mieszkamy razem, nie mamy wspólnych finansów, więc myślę, że nie powinien się wtrącać... Ostatnio ciągle się przez to kłócimy.
Maja
Zocz także: Chłopak ciągle ma do mnie pretensje, że pracuję tylko na pół etatu