Jestem związana z Marcinem już od ponad pięciu lat. Od czterech lat razem mieszkamy. Jesteśmy zaręczeni. Marcin to świetny facet, ale jest niestety cholerykiem. Przez długi czas jego zalety przysłaniały wady. Ostatnio jednak w naszym domu dzieje się fatalnie i nie zapowiada się, aby nastąpił lepszy czas. Kocham go bardzo, ale nie wiem, czy dam radę nadal z nim żyć...
Zobacz także: Moja bratowa jest chorobliwą perfekcjonistką. Nie potrafię jej polubić
Marcin czasami nie potrafi kontrolować swoich emocji. Mniej więcej raz na dwa tygodnie wybucha. Wtedy zupełnie nad sobą nie panuje. Wpada w szał. Wydziera się, niszcząc rzeczy, które podejdą mu pod ręce. Najgorsze jest to, że z równowagi potrafi wyprowadzić go drobnostka, na którą nikt inny nie zwróciłby nawet uwagi.
Wcześniej ciągle miałam wyrzuty sumienia, że to może po mojej stronie leży wina. Zastanawiałam się, co robię źle i które moje zachowania tak na niego działają... Kiedy czułam, że ma gorsze dni, chodziłam wokół niego na palcach. Jak ognia unikałam konfliktów, praktycznie się nie odzywałam. A on i tak miewał swoje ataki złości. Zawsze po takim ataku zaczyna czuć się depresyjnie. Ma wyrzuty sumienia, przeprasza mnie, obiecując że wszystko się zmieni. Niestety od lat jest tak samo. Jestem kłębkiem nerwów. Nabawiłam się przez niego nerwicy. Mało kto to rozumie, bo Marcin tylko przy mnie pozwala sobie na tego typu zachowania. O tym, że jest cholerykiem mało kto wie. Nie wiem, co mam robić. Czasem mam ochotę się spakować i jak najszybciej wyprowadzić...
D.
Zobacz także: Boję się, że moja 20-letnia siostra uzależniła się od alkoholu