Zawsze chciałam mieć własną rodzinę. Chciałam też, żeby wszystko było w tradycyjnej kolejności, czyli zaręczyny, ślub i dzieci. Póki co jest półtoraroczny synek, a na temat zaręczyn i ślubu nadal cisza.
Ciąża była wpadką, ale oboje bardzo ucieszyliśmy się z tego, że będziemy rodzicami. Nie było paniki, bo jak zaszłam w ciążę, byliśmy parą od dwóch lat. Mieszkaliśmy już razem i gdzieś tam pojawiały się rozmowy o wspólnej przyszłości.
Zobacz także: Okazało się, że mój facet ma żonę i dzieci
Ja nie nalegam na małżeństwo, bo chciałabym, żeby to wyszło od Jacka. Wiadomo, że przed porodem były inne rzeczy na głowie niż organizacja ślubu, i przede wszystkim inne wydatki. Teraz jednak nasz synek ma już półtora roku, a na temat ślubu czy choćby zaręczyn nadal cisza. Wiem, że dla wielu kobiet ten papierek nie jest istotny, ale dla mnie akurat tak. Chciałabym mieć rodzinę, nosić nazwisko Jacka, być nie tylko jego partnerką, ale żoną po prostu. Nie chcę jednak go na to naciskać. Marzę, żeby on też tego pragnął i po prostu zorganizował jakieś romantyczne zaręczyny. Boję się, że to się nie wydarzy, bo nie ma na ten temat nawet słowa z jego strony.
Co byście zrobiły na moim miejscu? Czekały na jego krok czy zaczęły naciskać? To drugie rozwiązanie zupełnie nie leży w mojej naturze.
Dorota