Jeszcze nigdy nie czułam się aż tak samotna i nieszczęśliwa. Niedawno straciłam nadzieję, że mam szansę stworzyć udany związek. Każda moja relacja to porażka, o której jak najszybciej chciałabym zapomnieć.
Zobacz także: Czy iść na koncert muzyka, który mnie zghostował?
Mam 34 lata i nigdy nie byłam w poważnym związku. Wiele osób bardzo to dziwi, nawet myślą, że żartuję. Niestety to prawda. Wszyscy uważają mnie za duszę towarzystwa, która motywuje innych do działania. Jestem przyjacielska, empatyczna, żywiołowa, otwarta na ludzi i na świat. Moja praca w korporacji może nie należy do najciekawszych, ale mam za to dużo zainteresowań. Zaczytuję się w powieściach kryminalnych, biorę udział w maratonach i surfuję. Uwielbiam też podróżować po orientalnych krajach z plecakiem i uczyć się języków. Szlifuję włoski, hiszpański i francuski. Uważam, że jestem atrakcyjna, od liceum mam bardzo duże powodzenie. Mimo to nie mam szczęścia w miłości.
Faceci, których spotykam na swojej drodze, często traktują mnie jak jakiś ciekawy przystanek w życiu. Mało który z nich traktował mnie poważnie. Chcą ze mną zaszaleć, pochwalić się romansem z długonogą blondynką kolegom i potem wrócić do swoich nudnych, przewidywalnych partnerek. Za każdym razem, kiedy mówiłam, że nie zależy mi na przygodzie, ale na czymś więcej, dziwili się, że taka kobieta jak ja marzy o założeniu rodziny. Słyszałam, że to nie dla mnie, bo pewnie szybko by mnie to znudziło. Co jest ze mną nie tak? Naprawdę nie daję facetom sygnałów, że szukam towarzystwa na weekend, czy kilka tygodni...
Marcelina
Zobacz także: Czy przyznać się, że pochodzę z patologicznej rodziny?