Przez długi czas nic mi się w życiu nie układało. Przeżyłam fatalne cztery lata. Byłam emocjonalnie uzależniona od partnera, który miał problem z alkoholem. Doprowadziło mnie to do głębokiej depresji i nerwicy. Czułam się jak wrak człowieka. Na szczęście poszłam w końcu na psychoterapię i po roku odzyskałam życiowe siły. Wyswobodziłam się z toksycznej relacji, zakochałam z wzajemnością we wspaniałym mężczyźnie, zmieniłam pracę i zaczęłam nowy etap jako silna, świadoma swojej wartości i co najważniejsze, bardzo radosna kobieta. Niestety mam wrażenie, że nie wszyscy cieszą się moim szczęściem. Od kiedy mam bardzo udane życie miłosne i zawodowe, odwraca się ode mnie coraz więcej koleżanek
Zobacz także: To ciekawe imię oznacza „upiększającą się”. Kobiety, które je noszą, kochają olśniewać otoczenie
Kiedy byłam w fatalnym stanie, przyjaciółki mnie nie zawiodły. Były dla mnie wielkim wsparciem i jestem im za to bardzo wdzięczna. Gdyby nie pomoc i wsparcie otoczenia, pewnie nadal byłabym wciąż tłamszona przez byłego narzeczonego. Smuci mnie jednak to, że odkąd stałam się inną osobą i promienieję szczęściem, wiele osób zaczęło mnie unikać. Gdy jednak dochodzi do spotkań, koleżanki bywają dla mnie nieprzyjemne, nawet zgryźliwe.
Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Przyjaciółka z czasów licealnych twierdzi, że chyba działam wszystkim na nerwy, bo nagle zaczęłam żyć jak w bajce. Jestem atrakcyjna, naprawdę dobrze zarabiam i jeszcze zakochał się we mnie świetny facet, który wygląda jak model. Czy to możliwe, że mi zazdroszczą? Uważałam je za bliskie, dobre osoby...
Ala
Zobacz także: Coraz gorzej czuję się w towarzystwie swoich przyjaciół. Zmienili się nie do poznania