Przyjaźnię się z Polą od trzech lat. Poznała nas ze sobą wspólna znajoma i jakoś tak od razu się polubiłyśmy. Początkowo nasze kontakty były rzadsze, teraz już są codziennie. To moja przyjaciółka, bardzo lubię spędzać z nią czas i życzę jej jak najlepiej, ale od kilku miesięcy ona traktuje mnie niemal jak swoją wyrocznię. Męczy mnie to bardzo.
Dzwoni do mnie lub pisze każdego dnia. Robi mi screeny rozmów z różnymi facetami, z którymi akurat randkuje i pyta, co powinna im odpisać albo co o nich sądzę. „Ale jak myślisz, jemu zależy?”. A ja zwyczajnie przecież nie wiem, co dany facet ma w głowie, nie czytam mu w myślach. Pola oczekuje jednak ode mnie konkretnych wniosków. Dopytuje, czy dobrze komuś odpisała. Opowiada mi o wszystkim. O kłótniach z mamą, o plamach na dywanie, o wkurzających ludziach z pracy. Czasem aż mi głowa paruje od ilości spraw, które musi ze mną codziennie omówić.
Zobacz także: Terapia dla par miała być ratunkiem dla mojego związku. Skończyłam jako singielka
Nigdy wcześniej nie miałam w swoim życiu nikogo, kto aż tak był do mnie „przyssany”. Ja też mam swoje codzienne problemy i sprawy, którymi nikogo nie obarczam. Nie radzę się nikogo, jak rozmawiać z facetami na aplikacji randkowej tylko po prostu staram się być sobą. Nie mówię, że stłukłam talerz i muszę kupić nowy, a problemy Poli są nierzadko właśnie takiej rangi.
To dobra dziewczyna, a ja nie chcę jej zranić, ale coraz częściej łapię się na tym, że gdy ona dzwoni lub pisze, w mojej głowie pojawia się: „o nie”. To chyba nie jest normalna reakcja w stosunku do przyjaciółki…
Kasia