Jestem z Mariuszem od dwóch lat. To były dwa lata pełne wielkiego szczęścia, ale i frustracji. Mariusz to świetny facet, niesamowicie inteligentny, uzdolniony, czuły i zabawny. Nie jest niestety pozbawiony wad. Przede wszystkim ma skłonności do obsesyjnego perfekcjonizmu. Musi być też najlepszy w każdej, nawet najbłahszej aktywności. Poza tym wszystko zawsze musi odbywać się zgodnie z jego skrupulatnie obmyślanym planem. Jeśli cokolwiek nie idzie po jego myśli, zaczyna się irytować. Staje się wtedy nieznośny, opryskliwy. Nie potrafi być spontaniczny i bardzo nie lubi niespodziewanych zwrotów akcji. W takich momentach zachowuje się toksycznie. Jeśli on ma zły humor, od razu zaczyna psuć mój. Wyżywa się na mnie, bo nie może znieść tego, że spontaniczność przychodzi mi z łatwością. Męczy mnie to bardzo. Kocham go i często przymykam na jego wady oko, ale czasem mam go po prostu dosyć.
Zobacz także: Mąż próbuje mi wmówić, że gotowanie i sprzątanie to moje obowiązki. Jego matka i siostra go w tym utwierdzają
Wiem, że wszystko te dziwne zachowania łączą się z jego dzieciństwem. Jego rodziny nie można określić mianem normalnej i szczęśliwej. Jego rodzice są lekarzami. Zawsze byli skoncentrowani przede wszystkim na swojej karierze, a nie dbaniu o rodzinne ciepło. Mariusz i jego siostra musieli być idealnymi dziećmi, czyli spędzać czas na nauce i pedantycznym dbaniu o porządek. Dostawali kary za fatalne oceny, którymi były czwórki z plusem...
Żal mi go. Zdaję sobie sprawę z tego, że niełatwo jest poradzić sobie z takim bagażem. Uważam jednak, że trzeba pracować nad swoją psychiką. Wiele razy doradzałam mu pójście na psychoterapię, ale on nawet nie chce o tym słyszeć. Przeprasza mnie za swoje okropne zachowanie i obiecuje poprawę, ale i tak potem schemat się powtarza. To błędne koło, które wyprowadza mnie już z równowagi.
Martyna
Zobacz także: Poznałam świetnego faceta. Byłby ideałem, gdyby nie to, że jest fetyszystą...