Przeprowadziłam się za miasto, bo chciałam mieć święty spokój. Teraz burzą go nachalni sąsiedzi...

„Ciągle przychodzą bez zapowiedzi. Wiele razy kulturalnie sugerowałam im, że powinni nas uprzedzać, ale puszczają to mimo uszu... ”.
Przeprowadziłam się za miasto, bo chciałam mieć święty spokój. Teraz burzą go nachalni sąsiedzi...
Fot. Unsplash (Nicolas Gonzalez)
09.02.2023

Od wielu lat marzyliśmy z mężem o tym, aby przeprowadzić się za miasto. Przez całe życie mieszkałam w centrum przy ruchliwej ulicy. Pragnęłam odmiany, wychodzenia z kubkiem kawy do ogrodu, ciszy i świeżego powietrza. W końcu nasze wielkie marzenie udało się spełnić. Pół roku temu skończyliśmy budowę domu. Jest niewielki, ale wspaniale położony. Wkoło piękne lasy, jezioro. Niczego więcej nie potrzebuję do szczęścia. Co więcej, to tylko niecała godzina jazdy od miasta. Bez problemu dojeżdżamy do pracy. Przez długi czas byliśmy w euforii. Nasz spokój niestety burzą od pewnego czasu nachalni sąsiedzi...

Zobacz także: Sąsiadka ma pretensje, że robię remont. Powinnam dostosować się do niej?

W naszej okolicy znajduje się kilkanaście domów jednorodzinnych. Nie ma pomiędzy nimi dużych dystansów. Z sąsiadami machamy do siebie zza płotu. Na początku ich bliskie sąsiedztwo wcale mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, uważałam, że to świetnie mieć w pobliżu kogoś, od kogo można pożyczyć przysłowiowy cukier. 

Gdy kupiliśmy ziemię, zostaliśmy bardzo miło przywitani. Tuż obok nas budowali dom ludzie w naszym wieku. Wydali się nam bardzo sympatyczni, otwarci. Zaczęliśmy spędzać razem czas. Polubiliśmy się. Niestety nasz stosunek do nich zaczął się zmieniać. Są bardzo przyjacielscy, ale strasznie nachalni...

Nie mieliśmy nic przeciwko temu, aby wpadali do nas raz w tygodniu. Jedliśmy razem kolację, piliśmy wino. Bywaliśmy też u nich. Wcześniej umawialiśmy się na spotkania. Teraz ciągle przychodzą bez zapowiedzi. Gdy w weekendowe wieczory zauważą zapalone światło, od razu słyszę dzwonek do drzwi. Wiele razy kulturalnie sugerowałam im, że powinni nas uprzedzać, ale puszczają to mimo uszu. Ostatnio postanowiliśmy z mężem, że jeśli się to powtórzy, po prostu nie zaprosimy ich do środka. I tak zrobiliśmy - powiedziałam, że nie czuję się dobrze. Podkreśliłam, żeby wcześniej uprzedzali nas o wizytach. Za dwa dni znów przyszli, nie dzwoniąc. 

Nie wiemy już co robić. Nie chcę się skłócić z najbliższymi sąsiadami. Czułabym się z tym niekomfortowo. Doszło do tego, że ukrywamy się we własnym domu... 

Katarzyna

Zobacz także: Mój związek rozkwitł po zdradzie partnera. Dalej nie mogę uwierzyć w to, że udało się nam przetrwać tak wielki kryzys

10 zawodów, w których najczęściej pracują psychopaci
10 zawodów, w których najczęściej pracują psychopaci - zdjęcie 1
Komentarze (21)
Ocena: 4.52 / 5
krysia (Ocena: 5) 21.04.2025 03:24
my też sie przenieśli na wieś i potem nachodziła nas dewotka dosłownie co godzine miałam ją w domu no i niestety po trzech miesiącach musieliśmy sprzedać dom i teraz wynajmuje dwie wiochy dalej
odpowiedz
gość (Ocena: 3) 20.02.2023 14:46
He he he. To były tylko pobożne życzenia, że za miastem będzie święty spokój. Tak dobrze to tylko na bezludnej wyspie. I to bez żadnej gwarancji, że tam też się ktoś nie przyplącze. Naiwność i tyle.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 09.02.2023 23:45
Prosty komunikat. " Słuchajcie, prosimy Was aby każda wizyta była zapowiedziana w innym przypadku po prostu nie otworzymy Wam drzwi"
odpowiedz
? (Ocena: 5) 09.02.2023 14:16
"Niecala godzina do miasta " gdzie wy mieszkacie? W dzungli?
zobacz odpowiedzi (4)
NiesprawnaDiana (Ocena: 5) 09.02.2023 08:48
A nie można wprost? Na przykład ja mam tak że rozumiesz wszystko bardzo dosłownie, nie wyczuwam aluzji, drugiego dna. Nie potrafię rozpoznać kiedy ktoś żartuje a kiedy mówi serio. Nie umiem też rozpoznać tonu głosu czy mimiki twarzy u innych ludzi, dlatego tak cenię sobie komunikację wprost. Może sąsiedzi też tak mają? Nigdy nie rozumiałam idei sugerowania i oczekiwania że ktoś sie domyśli zamiast mówienia wprost, przecież można być szczerym i jednocześnie kulturalnym
zobacz odpowiedzi (6)
gość (Ocena: 5) 09.02.2023 06:58
Tez mieszkam za miastem i nie wyobrażam sobie żeby chociaż nie zadzwonić do sąsiadki czy mogę po coś przyjść. Do jednych zachodzę zwykle bez zapowiedzi, ale nigdy po to żeby posiedzieć; tylko raczej zanieść pocztę (listonosz wrzuca zawsze do mojej skrzynki) czy tez załatwić inną głupotę. Macie prawo decydować kogo w danym momencie zapraszacie do domu, czy są to sąsiedzi, rodzice, czy dowolny znajomi. To wasze terytorium. Druga sprawa, ja bym zamontowała domofon przy furtce.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 09.02.2023 05:52
A tak staruchy gadaja na mlodych, ze nie wychowani, a sami maja tupet. Spotkalam juz duzo starych,co nie potrafia uszanowac woli innych, albo ze niby ty jestes mlodsza to twoje zdanie go*no znaczy
zobacz odpowiedzi (1)
Lingwista onanista (Ocena: 5) 09.02.2023 02:12
Piszesz, że delikatnie sugerowaliście. To nigdy nie trafia do bezczelnych. Nie musicie być też chamscy, ale asertywni jak bardziej. Ja bym powiedział wprost, że jestem zmęczony, możemy się zobaczyć kiedyś tam i że teraz idę odpocząć. Dobranoc, do widzenia. (Nie, nie jest to chamskie i brutalne. Z drugiej strony, rozumiem, że nie chcecie mieć konfliktów, ale chyba na wielkiej zażyłości z tymi ludźmi Wam nie zależy. ;) )
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 09.02.2023 00:12
Weźcie dużego psa to może ich odstraszy, nie macie furtki by zamknąć na klucz?
zobacz odpowiedzi (1)
Polecane dla Ciebie