Naprawdę tęsknię za moim dawnym życiem. Jeszcze 2 lata temu czułam się niezależna. Dobrze zarabiałam, sama wynajmowałam mieszkanie i czułam, że mogę wszystko. Później pojawił się on i miało być jeszcze lepiej.
Już kilka dni później zaczęłam z nim pomieszkiwać, a po miesiącu oficjalnie się do niego wprowadziłam. Wypowiedziałam swoją umowę, przeniosłam rzeczy i zaczęłam zupełnie nowy etap.
Postawiłam wszystko na jedną kartę i nie żałowałam.
Niektórzy mówili, że to za szybko, ale na co miałam czekać? Po roku się oświadczył, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że już zawsze będziemy razem. Nie wyszło i 3 tygodnie temu zdecydowaliśmy się rozjeść.
Zobacz również: Wiadomo, kiedy powinniście razem zamieszkać. Astrologia wskazuje konkretny termin
Bez wchodzenia w szczegóły - rozstanie jest ostateczne i na pewno już do siebie nie wrócimy. Problem polega na tym, że fizycznie nadal jesteśmy razem. Ja w jednym pokoju, a on w drugim. Na szczęście mnie nie wyrzucił, choć mógłby.
Muszę przyznać, że zachował się bardzo w porządku. Zna moją sytuację, więc powiedział tylko: wyprowadź się, kiedy będziesz gotowa. Ale raczej prędko nie będę. W międzyczasie zmieniłam pracę i zarabiam o wiele mniej. A powrót do rodziców nie wchodzi w grę, bo pochodzę z małej miejscowości.
Nie mam żadnych perspektyw na nowe lokum, więc muszę z nim siedzieć. I czuję się z tym coraz bardziej głupio.
Beata