W liceum wyglądałam zupełnie inaczej niż teraz. Byłam otyła, miałam kiepską cerę, odstające uszy i zdecydowanie zbyt duży nos. Miałam mnóstwo kompleksów i zwyczajnie nie lubiłam siebie. Nie byłam jednak klasową ofiarą, znajomi z klasy raczej mnie lubili, nikt mi nie dokuczał. Poza tym dobrze się uczyłam, więc każdy chciał mieć ze mną dobre relacje.
Po szkole wyjechałam na studia do innego kraju i znajomości licealne się urwały, poza jedną. Nie miałam w tamtym czasie social mediów, więc nikt nie wiedział, co u mnie słychać. Nikogo też raczej to nie interesowało. Jedyna osoba, z którą rozmawiałam i od czasu do czasu się widywałam, to moja przyjaciółka ze szkolnej ławki. Ona zdawała mi relację, co słychać u niektórych znajomych, bo wszystko wiedziała z Facebooka. Teraz wiem od niej, że planowane jest spotkanie naszej klasy, takie niezobowiązujące, bez dawnych nauczycieli, bez innych roczników. Wynajęta jest sala w restauracji. Spotkanie miało się odbyć już dwa lata temu, ale wtedy przeszkodziła pandemia.
Zobacz również: „Ideał kobiety”. 4 cechy wyglądu, które najbardziej kręcą facetów
Chętnie pójdę i zobaczę się ze wszystkimi, choć trochę obawiam się reakcji na mój widok. Nie wyglądam już tak jak kiedyś i oczywiście nie jest to zasługa diety zmieniającej rysy twarzy. Miałam kilka operacji plastycznych, więc mogą być w szoku. Zoperowałam uszy i nos, powiększyłam trochę usta, schudłam. Wyglądam jak inny człowiek. Mam profil na Instagramie, ale wrzucam na niego zdjęcia swoich prac lub miejsc, które odwiedzam. Nie ma tam ani jednej fotografii mojej twarzy.
Trochę mam tremę, jak znajomi zareagują. Będą się zastanawiać, kim jestem, próbować połączyć moje panieńskie nazwisko z obecną twarzą. Nie wiem, jakich reakcji się spodziewać i to mnie mocno blokuje. Jestem dumna, jak teraz wyglądam, ale boję się komentarzy wyśmiewających to, że przeszłam tyle operacji. Jak sobie poradzić z tym lękiem? Spotkanie będzie na początku lutego.
Martyna