Miesiąc temu moje na pozór szczęśliwe i poukładane życie legło w gruzach. Okazało się, że zupełnie nie znam człowieka, z którym od pięciu lat dzielę życie i któremu dotychczas bezgranicznie ufałam. Dowiedziałam się, że mój mąż jest hazardzistą. Niestety przejrzałam na oczy dopiero, gdy stracił wszystkie nasze oszczędności, mieszkanie i samochód...
Zobacz także: Jestem z nim tylko dlatego, że boję się być sama
Marek był zupełnie inny od facetów, z którymi wcześniej się spotykałam. Miał głowę na karku. Był prawdomówny, lojalny, bardzo poukładany. Nie lubił życia na wariackich papierach i co najważniejsze dotrzymywał słowa. Zaczynał wtedy prowadzić swoją firmę. Pamiętam, że od zawsze poważnie podchodził do sprawy finansów.
Świetnie się rozumieliśmy, bardzo szybko się w sobie zakochaliśmy. Po roku mi się oświadczył. Byłam zaskoczona, kiedy wręczył mi pierścionek z diamentem, który musiał kosztować fortunę i gdy zaproponował wybranie się podróż poślubną na Seszele. Nie dociekałam, skąd ma aż tyle pieniędzy. Miałam swoją pracę, nie ingerowałam w jego firmowe finanse. Pomyślałam po prostu, że jego interesy muszą świetnie iść.
Żyliśmy na coraz lepszym poziomie. Przeprowadziliśmy się do znacznie większego mieszkania. Marek kupił nowy luksusowy samochód. Nigdy nie przypuszczałam, że wszystkie pieniądze wygrał, a nie zarobił... Do tego, że jest hazardzistą przyznał się dopiero, gdy wszystko stracił. Okazało się, że jego firma to fikcja. Nie wyjeżdżał wcale na wyjazdy służbowe, ale na toury po kasynach... Kiedy siedział w domu i zamykał się w swoim gabinecie, nie pracował, tylko grał online.
Do tej pory nie mogę w to wszystko uwierzyć. Gdyby ktoś mi o tym powiedział, pewnie zaczęłabym się śmiać. Mój Marek i hazard? Śmiechu warte, przecież takie rozrywki zupełnie do niego nie pasowały... Niestety nie znałam jego prawdziwej twarzy. Nie miałam pojęcia, że pokazuje się światu jako poważny, twardo stąpający po ziemi facet, który potrafi rozwiązać każdy problem, a w głębi ducha jest człowiekiem z problemami. Chciałabym mu wybaczyć, pomóc mu się pozbierać, ale nie wiem, czy jestem w stanie. Czuję się oszukana.
Natalia
Zobacz także: Mój 30-letni partner wozi pranie do swojej mamy