Jesteśmy z A. parą od trzech lat. Pierwsze dwa lata mogę uznać za niesamowite. Było romantycznie i wspaniale. Świetnie się dogadywaliśmy, więc szybko postanowiliśmy razem zamieszkać. Niestety sielanka się skończyła. Mniej więcej od roku A. z każdym miesiącem zmienia się na gorsze. Przestaję go poznawać. Jeśli tak dalej pójdzie, nasza relacja legnie w gruzach...
Zobacz także: Mój chłopak nagminnie spóźnia się na randki. Mam tego serdecznie dość...
A. uwielbia być w centrum zainteresowania. Kiedyś wszystko utrzymywało się w normie, ale ta jego ciągła chęć błyszczenia przybiera wciąż na sile. Jest w tym coś bardzo niezdrowego i naprawdę irytującego. Doszło do tego, że z normalnego faceta zaczął przeobrażać się w trudnego do zniesienia narcyza. Nie ma już nas, jest jedynie ON i jego gigantyczne ego. Wszystko robi wyłącznie dla poklasku. Byle wszyscy go chwalili, zachwycali się jego świetnym gustem, oryginalnością, kreatywnością. Każda jego decyzja jest podyktowana chęcią wywołania efektu wow wśród znajomych i współpracowników. Ciągle się popisuje i przechwala...
Myślę, że jest to spowodowane jego wieloma kompleksami. Przez lata żył w cieniu swojego brata, który był oczkiem w głowie rodziców. To on był uwielbiany przez znajomych i miał wielkie powodzenie. A. musiał przez niego czuć się przez całe życie niedowartościowany. Nawet do tej pory rodzice stawiają mu go za przykład, choć to on robi na przykład bardziej spektakularną karierę.
Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać na ten temat. Tłumaczyłam mu, że nie musi udawać kogoś, kim nie jest, że dla mnie jest wyjątkowy i wspaniały. Niestety nic nie wskórałam. Coraz rzadziej rozmawiamy, coraz gorzej jest z naszą bliskością. Obawiam się, że nasz związek nie przetrwa...
Kasia
Zobacz także: Kocham go nad życie, ale czasem wręcz nienawidzę. Rozstajemy się i zawsze do siebie wracamy...