Od pewnego czasu irytuje mnie zachowanie mojej najlepszej przyjaciółki. Nasze życie ułożyło się zupełnie inaczej. Ona wyszła za mąż jeszcze na studiach, w wieku 21 lat. Ja nigdy nie wzięłam ślubu. Byłam przez te wszystkie lata w różnych związkach, ale żaden nie był na tyle mocny i dobry, by zakończył się małżeństwem. Czy mnie to boli? Oczywiście, że czasem czuję się samotna i chciałabym mieć swoją rodzinę. Poznać kogoś wartościowego w wieku 32 lat nie jest jednak łatwo, a ja nie chcę po prostu z kimś być. Chcę kochać i być kochana, chcę szacunku, podobnych priorytetów, zaufania.
Moja przyjaciółka oczywiście uważa, że wybrzydzam. To naprawdę nie jest tak. Czemu mam być na przykład z facetem, który nie może usiedzieć miesiąca w jednej pracy? Spotykałam się z takim, ale jego beztroskie podejście do pieniędzy nie wróżyło najlepiej. Częściej bywał bezrobotny niż pracował i zapożyczał się u ojca i znajomych. Spotykałam się też z facetem, który miał problem z wybuchami agresji i z zazdrością. Podziękowałam.
Zobacz także: Od ponad roku ukrywam depresję. Już dłużej nie mogę...
Za mną naprawdę trudne związki. Przerabiałam to wszystko na terapii i teraz jestem w takim miejscu, że wolę być sama niż być w złym związku. Nie zamykam się jednak na uczucie i wierzę, że jeszcze poznam kogoś wartościowego.
Irytuje mnie jednak, że moja przyjaciółka kompletnie mnie w tym nie wspiera. Ciągle mi mówi, że mój zegar biologiczny tyka i że „najwyższa pora” na dziecko. Mam je sobie zrobić byle z kim? Chyba lepiej w ogóle nie mieć dzieci niż rodzić je niewłaściwej osobie i skazywać na cierpienie? Poza tym jest tyle maluchów w domach dziecka. Jeśli nie będę mogła mieć własnego, opcją jest adopcja. Tutaj też jednak musi być właściwa osoba u boku.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że przyjaciółka, która od 11 lat jest mężatką, a dwoje swoich dzieci urodziła dużo przed 30-tką, ciągle na nie narzeka. Sama jest nieszczęśliwa, ale udaje, że jest inaczej. Nie widzę tu logiki. Mnie mówi, że powinnam być matką, a sama nie lubi pełnić tej roli. Ktoś mi powie, gdzie tu sens?
Patrycja