Z Patrykiem znamy się od dwóch lat. Pracujemy w jednej firmie. Zawsze dobrze się czuliśmy w swoim towarzystwie. Mogliśmy rozmawiać swobodnie na każdy temat. Z czasem doszedł do tego flirt. Ja zakochałam się w nim na maksa, ale nigdy mu o tym nie powiedziałam. Półtora roku temu umówiliśmy się na kilka randek, które były naprawdę cudowne. Sądziłam, że wszystko idzie w dobrym kierunku i że będziemy razem, ale on raptem uznał, że skoro pracujemy w jednej firmie to nasze relacje powinny być wyłącznie przyjacielskie.
Zobacz także: LIST: „Mój mąż nie ma dla mnie czasu”
Zabolało mnie to, ale mam swój honor, więc obróciłam wszystko w żart i powiedziałam, że „OK.”. Nigdy nie przestało mi jednak na nim zależeć. Wielokrotnie zastanawiałam się nad zmianą pracy, żeby odejść z firmy i móc swobodnie spotykać się z Patrykiem, ale to nie takie łatwe. Oboje mamy kredyty do spłacenia, a w obecnej firmie mamy bardzo dobre warunki zatrudnienia. Umowy o prace, dobre zarobki, nagrody pieniężne. Poza tym okazało się, że Patryk zaczął się z kimś spotykać. Wolałam więc zostać w firmie i widywać go przynajmniej na co dzień w pracy. Moje uczucie do niego nigdy nie minęło.
Teraz miałam jednak najgorsze możliwe wejście w Nowy Rok. Patryk się zaręczył, o czym dowiedziałam się z Instagrama. Facet, którego kocham, w sylwestra poprosił o rękę inną kobietę.
Polubiłam ten post i napisałam „gratulacje”, choć tak naprawdę miałam ochotę wykrzyczeć w komentarzu, co do niego czuję. Nie zrozumcie mnie źle, ale ja naprawdę w głębi serca wiem, że „to ten jedyny”. Mieliśmy niesamowite porozumienie, podobne spojrzenie na świat, on jest dobry, czuły, opiekuńczy. Jest moim ideałem, choć te podobno nie istnieją.
Teraz mam tydzień urlopu, więc na szczęście nie muszę ściskać go w pracy i z uśmiechem na ustach mu gratulować. Chyba bym się rozpłakała. Z jednej strony życzę mu szczęścia i chcę, żeby był szczęśliwy. Z drugiej czuję, że omija mnie miłość życia.
Ula