Sylwester zawsze był dla mnie jedną z najważniejszych nocy w całym roku. Uwielbiałam wtedy wychodzić na imprezy, spotykać się z przyjaciółmi lub bawić z partnerem. Byle hucznie, byle do białego rana. Tym razem będzie jednak inaczej. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Nie mam też z kim.
Zobacz także: Mój eks opowiada wszystkim niestworzone historie o naszym rozstaniu
Osiem miesięcy temu rozpadł się mój 4-letni związek. Taki, który miał być na całe życie. On jednak znalazł szczęście u boku innej, a ja zostałam sama. Próbowałam wchodzić w nowe relacje, ale potrzebuję chyba jeszcze trochę czasu, żeby dojść do siebie. Wszyscy moi przyjaciele już kogoś mają. Są zaręczeni lub po ślubie, mają dzieci. Jestem jedyną singielką w towarzystwie. Dostałam parę zaproszeń na domówki, ale wszystkie odrzuciłam. Okłamałam rodzinę i przyjaciół, że wyjeżdżam w góry ze znajomą z pracy. Tak naprawdę będę tego wieczoru siedzieć sama. Pewnie coś obejrzę, coś zjem i położę się spać.
Zwyczajnie nie chce mi się przed nikim udawać radości. Wolę zaszyć się w domu i po prostu potraktować sylwestra jak zwyczajny wieczór. Nie jest mi z tą myślą dobrze, ale trudno. Może za rok ta noc będzie weselsza.
K.