Zespół Rebeki to innymi słowy toksyczna zazdrość o byłych partnerów osoby, z jaką obecnie tworzymy związek. Najczęściej dotyka osoby bardzo niepewne siebie i które mają duże problemy z samoakceptacją. Nazwa syndromu nawiązuje do bohaterki filmu Rebecca wyreżyserowanego w 1940 roku przez Alfreda Hitchcocka. Historia jest oparta na wydanej w 1938 roku powieści Daphne du Maurier. Tytułowa Rebecca wiąże się z wdowcem. Zamiast koncentrować się na umacnianiu więzi ze swym świeżo upieczonym mężem, nieustannie rozmyśla o jego tragicznie zmarłej żonie. Jest o nią chorobliwie zazdrosna.
Zobacz także: Cyfra numerologiczna, która gwarantuje wielkie powodzenie. Zapewnia urok i magnetyzm
Kobiety dotknięte syndromem Rebeki wciąż porównują się z byłymi partnerkami mężczyzny, z jakim są związane. W owych porównaniach za każdym razem wypadają beznadziejnie. Czują się od nich znacznie mniej atrakcyjne, gorsze. W podobnej sytuacji znalazła się jedna z naszych czytelniczek.
„Przez moją chorobliwą zazdrość straciłam wspaniałego faceta. Od naszego rozstania minął już rok, ale ja każdego dnia to rozpamiętuję. Po prostu nie mogę się z tym pogodzić. Była zaślepiona i po prostu głupia. Moją wielką niedojrzałość uświadomiła mi dopiero psychoterapeutka.
Przez dwa lata byliśmy z Patrykiem idealnie zgraną parą. Pierwszy raz w życiu byłam tak zakochana. Sporo wiedzieliśmy o swojej przeszłości. Zwierzyliśmy się sobie z wielu perypetii, jakie przydarzyły się nam w poprzednich relacjach. Po dwóch latach postanowiliśmy razem zamieszkać. W trakcie przeprowadzki, gdy pomagałam Patrykowi pakować jego rzeczy, z jednej z książek wypadło kila zdjęć. Na jednym stał objęty z piękną blondynką, kolejne były jej portretami. Jeden był bardzo odważny... To była jego wielka miłość. Rzuciła go po czterech latach dla swojego szefa. Nie wiem, czemu to zrobiłam, ale szybko schowałam je do swojej torebki.
Oglądałam te zdjęcia każdego dnia. Ta dziewczyna była przepiękna, idealna. Wyglądała jak modelka. Zaczęłam się zastanawiać, jak przy niej wypadam. Stwierdziłam, że bardzo słabo... Byłam znacznie niższa, do tego pulchna... Jak Patryk mógł się we mnie zakochać, kiedy wcześniej spotykał się z kobietą w typie 10/10?
Zaczęłam mieć na tym punkcie obsesję. Ciągle dopytywałam go o nią. Potem wyobrażałam sobie ich wspólne chwile. Coraz bardziej się pogrążałam. Byłam smutna albo sfrustrowana. Nasza więź zaczęła słabnąć... W końcu się rozstaliśmy. Patryk nie był w stanie mnie zrozumieć. Odkrył, że ciągle oglądam te stare zdjęcia. Na koniec powiedział, że nadal mnie kocha, ale nie może już żyć w taki sposób i że muszę pójść na terapię, bo skończę jako wariatka...
N.
Zobacz także: „Gdy zaproponowałam partnerowi ślub, wszyscy byli oburzeni”. Kobiety, które oświadczają się mężczyznom