Jestem w rozsypce i naprawdę nie wiem, co robić. Dwa miesiące temu rozstałam się z Krzyśkiem. Byliśmy ze sobą niecałe trzy lata. Z zamiarem rozstania nosiłam się dłuższy czas. Nie podobało mi się, że zawsze jego kumple byli ważniejsi ode mnie. Imprezy, alkohol, używki. W końcu po wielu obietnicach bez pokrycia, że się zmieni, postanowiłam odejść. Wynajęłam mieszkanie i wyprowadziłam się od niego.
Wtedy coś mu odbiło. Zaczął mnie nachodzić. Nieraz zastawałam go na wycieraczce pod moimi drzwiami. Ciągle do mnie pisał, dzwonił. Jak nie odbierałam i nie odpisywałam, to przyjeżdżał. Osaczył mnie. Zaczęły się też z jego strony szantaże emocjonalne. Powiedział, że jeśli do niego nie wrócę, coś sobie zrobi. Potrafi w środku nocy przysłać mi zdjęcie opakowania tabletek nasennych.
Zobacz także: Nie stać mnie na nianię
Czuję, że powrót do niego będzie dla mnie toksyczny. Chcę zacząć wszystko od nowa, bez niego. Nasz związek nie był dobry, bo Krzysiek szybko wracał do starych nawyków. Nie wiem, co mu teraz odbiło. Czemu mnie tak szantażuje, nachodzi. Czuję, że nie jest groźny, czy niebezpieczny i że nie zrobi mi krzywdy. Psychicznie bardzo mnie jednak to wszystko boli. Martwię się o niego, boję się, że faktycznie coś sobie zrobi, żeby mi udowodnić, jak bardzo mu zależy.
Co mam robić? Do kogo się z tym zgłosić? On nie ma kontaktu ze swoimi rodzicami od dawna, nigdy ich nie poznałam. Podpowiedzcie, jak skończyć tę znajomość po ludzku, bez dramatów. Ostatnie, czego chcę, to żeby coś sobie zrobił.
K.