Może jestem dziwna, ale ja naprawdę uwielbiam wesela, chrzciny i inne rodzinne uroczystości. Nawet imieninami u cioci bym nie pogardziła. Moja rodzina jest całkiem fajna, więc dobrze od czasu do czasu się zobaczyć.
Od pewnego czasu jednak unikam podobnych okazji i wymyślam najróżniejsze wymówki. Zazwyczaj jestem chora, mam dużo pracy albo akurat w danym terminie gdzieś wyjeżdżam. A tak naprawdę siedzę w domu i jest mi strasznie przykro.
Niektóre osoby z mojego najbliższego otoczenia wciąż pytają o to samo. Nie wiem, co mam im odpowiedzieć.
Szczególnie podpadł mi wujek i dwie kuzynki, ale wszystkim zdarza się poruszać ten temat. Nigdy nie wiem, kto tym razem mnie zaatakuje, bo właśnie w ten sposób odbieram rozmowę na temat mojego życia uczuciowego.
Zobacz również: Młodsza siostra właśnie się zaręczyła. Ja nawet nie jestem w związku…
A raczej jego braku, bo wszystko sprowadza się do tego, że nikogo przy mnie nie ma. Chłopaka miałam tylko raz w życiu i to bardzo krótko. Jestem wieczną singielką, która powoli zbliża się do trzydziestki. Zostały niecałe 2 lata.
Oni pytają chyba w dobrej wierze, ale mnie to upokarza. Znowu muszę świecić oczami i gadać głupoty. A nawet powstrzymywać łzy, bo kiepsko sobie z tym radzę. Raz odważyłam się pójść na wesele bez osoby towarzyszącej i szybko tego pożałowałam.
Nie wiem, co z tym zrobić. Frustruje mnie samotność, a unikanie rodziny dobija jeszcze bardziej.
Aleksandra