Moja przyjaciółka miała w zeszły weekend wesele. Nie wiedziała, w co się ubrać i bardzo prosiła, żebym pożyczyła jej moją najlepszą sukienkę. Kupiłam ją cztery lata temu za niemałe pieniądze, ale nie żałowałam ani grosza ze względu na jej piękny, ponadczasowy krój. Teraz takiego modelu nie ma już w sklepach.
Niechętnie, ale zgodziłam się pożyczyć przyjaciółce strój. Prosiłam, żeby uważała na plamy i nie wrzucała sukienki do pralki. Zaproponowałam nawet, żeby oddała mi ją po weselu i ja ją zaniosę do zaufanej pralni.
Zobacz także: Nie stać mnie na nianię
Niestety, spełniły się moje najczarniejsze obawy. Wczoraj spotkałam się z przyjaciółką, która zwróciła mi zniszczoną sukienkę. Na weselu poplamiła ją burakami. Zaczęła ją tak szorować w łazience, że totalnie odbarwiła i przetarła tkaninę w miejscu plamy. Nic nie da się już z tym zrobić, zniszczenie jest w bardzo widocznym miejscu.
Robiłam dobrą minę do złej gry, ale wściekłam się. Co powinnam teraz zrobić? Powiedzieć przyjaciółce, żeby oddała mi prawie tysiąc złotych, czyli tyle, ile kosztowała sukienka? Chciałabym cofnąć czas. Teraz już nigdzie nie kupię tak idealnej sukienki.
Joanna