Od dzieciństwa jestem bardzo wrażliwą osobą. Pierwszy raz usłyszałam frazę „Aneczko, jakim ty jesteś wrażliwcem!” w zerówce. To miał być mój pierwszy dzień w szkole. Wszystkie dzieci bardzo pogodne i uśmiechnięte oczekiwały na nadejście nauczycielki. Kurczowo trzymałam mamę za dłoń i nawet, gdy wszyscy weszli już do klasy, nie potrafiłam jej puścić. Byłam spanikowana, załamana.... Do szkoły przyzwyczajałam się przez długie miesiące. To wtedy też po raz pierwszy przez moją dużą wrażliwość stałam się obiektem drwin.
Zobacz także: Miałam romans ze swoim sąsiadem. Teraz myślę tylko o tym, żeby się wyprowadzić...
Od kiedy tylko pamiętam, wszystko przeżywam kilka razy bardziej intensywnie niż inni ludzie. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak to męczy i jak okropnie utrudnia życie... Wszyscy o wielkiej wrażliwości borykają się z problemami, o jakich istnieniu inni nie zdają sobie nawet sprawy.
Każdy, często nawet nieduży problem, czy każda przykra sytuacja, jaka mnie spotyka, nie ulatnia się z mojej pamięci tak szybko, jak bym tego chciała. Wciąż wszystko rozpamiętuję. Bardzo często wpadam w depresyjne nastroje. Przez to, że zostałam zwolniona z pracy, o mało co nie zrobiłam sobie krzywdy. Próbowałam podciąć sobie żyły....Rozstanie z chłopakiem przypłaciłam utratą piętnastu kilogramów i rozpaczą, jaka trwała przez ponad dwa lata. Każda złośliwa uwaga koleżanki z działu, która nie pała do mnie sympatią, wybija mnie z rytmu na kilka dni... Zdarza się, że publicznie wybucham płaczem. Cierpię na bezsenność. Wciąż czuję się bezsilna, zagubiona. Bardzo słaba. Mam o sobie najgorsze zdanie.
Najgorsze, że moja wrażliwość jest przez innych bagatelizowana. Jeśli zdarza mi się zwierzyć przyjaciółkom, czy rodzicom z tego, jak źle czasami się miewam, zaczynają ze mnie żartować. Słyszę tylko „daj spokój Aniu, przecież nie ma się czym przejmować”. Łatwo powiedzieć, trudniej wprowadzić to w życie...
Anna
Zobacz także: Straciłam zaufanie do przyjaciół. Dowiedziałam się, że ciągle mnie obgadują...