Pół roku temu do mojego bloku wprowadził się bardzo atrakcyjny mężczyzna. Zamieszkał na tym samym piętrze, naprzeciwko. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, dosłownie mnie zamurowało. Wysoki bardzo postawny blondyn z niesamowicie ujmującym uśmiechem. Do tego świetnie, gustownie ubrany. Czarujący... Spotkaliśmy się kilka razy na klatce, wymieniliśmy grzeczności, ale wyraźnie coś nas do siebie ciągnęło.
Każdy nowy tydzień przynosił coraz więcej ciekawych wydarzeń. Na początku toczyliśmy typowe sąsiedzkie pogawędki. Potem postanowiliśmy wybrać się razem na drinka i zaczęliśmy się spotykać.
Zobacz także: Nie mogę przestać kupować. Zakupoholizm zniszczył mi życie
Kilka tygodni naszych randek wyglądało jak wątek popularnej komedii romantycznej. Chodziliśmy na kolacje, kochaliśmy się bez opamiętania, przez całe noce nie mogliśmy się nagadać. Potem coś zaczęło się psuć. Niełatwo mi to wytłumaczyć. Po prostu im lepiej poznawałam Konrada, tym bardziej wydawał mi się fałszywy, tym więcej naliczałam jego masek... Jednym słowem, po kilku tygodniach czar prysł.
Konrad sprawiał wrażenie idealnego faceta. To były jedynie pozory - był zapatrzony wyłącznie w siebie, skupiony tylko na zarabianiu pieniędzy, złośliwy i jak sam przyznał, także mściwy. Bardzo zakompleksiony... Po czasie zaczęłam zauważać, że nikt go nie odwiedza. Nie miał żadnych znajomych. Nie utrzymywał kontaktów ze swoją rodziną.
Chciał rozmawiać wyłącznie na swój temat, ale jednocześnie unikając wielu wątków, jakie go dotyczyły. Gdy zapytałam go kiedyś o jego brata, który podobno mieszkał niedaleko, wpadł w furię. Akurat byliśmy u mnie. Ze złości przewrócił wtedy doniczkę, która się pobiła. Wstał i bez słowa wyszedł... To było nasze ostatnie spotkanie. Sprzątając odłamki, bardzo żałowałam, że zaczęłam się z nim widywać.
Po tym incydencie moje życie nie jest już tak miłe i spokojne jak dawniej. Konrad robi wszystko, żeby mi je uprzykrzyć. Zostawia dziwne wiadomości w mojej skrzynce lub w drzwiach. Na białej kartce wypisuje tylko kilka wielokropków albo moje imię... Gdy ktoś mnie odwiedza, zaczyna hałasować. Wiem, że często podchodzi pod moje drzwi i nasłuchuje... Próbowałam z nim rozmawiać, żebyśmy zaczęli nowy etap i zapomnieli o tym, co się wydarzyło, ale to na nic. Nawet nie odpowiada, patrzy na mnie tylko nienawistnym wzrokiem. Jest coraz gorzej. Doszło do tego, że zaczęłam źle czuć się w własnym mieszkaniu. Nie mogę się zrelaksować. Źle śpię. Myślę tylko o tym, żeby się wyprowadzić...
Agata
Zobacz także: Mój najlepszy przyjaciel zerwał ze mną kontakt, gdy odrzuciłam jego zaloty