Byłam bardzo zakompleksioną i niezbyt atrakcyjną nastolatką. Miałam kłopoty z cerą i nadwagę. Nie lubiłam swojego ciała, bo dostarczało mi wielu powodów do frustracji. Podczas gdy moje licealne koleżanki emocjonowały się randkami, pierwszymi pocałunkami i innymi doświadczeniami, ja zazwyczaj siedziałam z nosem w książkach. Stwierdziłam, że jeżeli nie mogę być atrakcyjna i popularna, to będę chociaż inteligentna. Chociaż to wychodziło mi dobrze, miałam swego czasu najlepsze wyniki w szkole.
Zobacz także: Prowadzę podwójne życie. Nie potrafię z tym skończyć
W ostatniej klasie liceum mama zagrzała mnie do walki o atrakcyjność. Dodała mi wiele otuchy. Zawsze była bardzo piękną kobietą. Opowiadała mi, że sama miała kiedyś kłopoty z nadwagą. Zapisałyśmy się razem na siłownię i basen. Ułożyła dla mnie nową zdrową dietę. Zaczęłam chodzić do kosmetyczki. Zmieniłam styl ubierania się, bo od teraz chodziłam prawie wyłącznie w sukienkach. Bardzo schudłam. Z każdym miesiącem wyglądałam i czułam się coraz lepiej. Przed maturą nie rozpoznawałam siebie w lustrze.
Długo nie mogłam przywyknąć do swojej wielkiej metamorfozy. Byłam piękna, ale głębi ducha przez cały czas czułam się zakompleksioną nastolatką. To zaczęło zmieniać się na studiach. Dwa lata po ich ukończeniu wyszłam za Marka. Jest ode mnie o dziesięć lat starszy, poza tym czuły, opiekuńczy, dobry.
Pomimo tego, że go kocham, nie potrafię przestać flirtować z innymi mężczyznami. Przez cały czas zaskakuje mnie to, jak wielkie robię na nich wrażenie. Lubię być adorowana. Błyszczeć, być pożądaną i czuć się jak femme fatale. Wiem, że to niedojrzałe i puste, ale nadal nie potrafię zawalczyć z tym uczuciem.
Ostatnio przekroczyłam granicę. Uwiodłam... przyjaciela mojego męża. Wiedziałam, że marzy o mnie, od kiedy tylko mnie poznał. Najgorsze jest to, że choć zdradziłam Marka, nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Bez wahania ponownie zrobiłabym to samo. I faktycznie wciąż myślę o tym, aby znów spotkać się z jego przyjacielem, który wariuje na moim punkcie. Nigdy nie sądziłam, że mogę posunąć się do czegoś takiego, do zupełnego braku moralności... Choć moje dotychczasowe życie w każdej chwili może legnąć w gruzach, nie jestem w stanie nad sobą zapanować.
K.
Zobacz także: Czy jest szansa, że on jeszcze zmieni swoje postępowanie?