Gdy poznałam Patryka, bardzo zaimponował mi swoją osobowością. Był przebojowy i bardzo pewny siebie. W każdej chwili miał do powiedzenia coś ciekawego, nieważne czy był to żart, czy cięta riposta. Zawsze wiedział, jak się zachować. Wszyscy go słuchali, doradzali się go w wielu rzeczach.
Zobacz także: Rozstałam się z partnerem przez jego poglądy. Nie widziałam innego wyjścia
Poznaliśmy się w pracy i szybko zaprzyjaźniliśmy. On pracował tam już od trzech lat, był team leaderem. Ja dopiero dołączyłam do zespołu. Chętnie wprowadzał mnie we wszystkie firmowe tajniki, objaśniał i pomagał zaaklimatyzować. Jestem dość nieśmiałą osobą i często w nowych sytuacjach się stresuję, więc byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Po dwóch latach poczułam, że chciałabym się rozwijać w trochę innym kierunku i spróbować sił w innej firmie. Odeszłam z pracy, ale nie straciłam kontaktu z Patrykiem. Często się spotykaliśmy i w końcu zaczęliśmy być parą. Byliśmy bardzo szczęśliwi przez pół roku. Teraz jednak, gdy minął pierwszy czar, zaczynam coraz gorzej czuć się w jego towarzystwie... Niestety cechy jego charakteru, jakie imponowały mi w życiu zawodowym, w prywatnej sferze zaczęły być irytujące...
Patryk ciągle chce za mnie decydować, zarówno w ważnych sprawach, jak i w błahostkach. Jest bardzo męczący, wciąż dominuje i nie potrafi wyjść z roli team leadera. Gdy jesteśmy w restauracji, wybiera za mnie potrawy, nie pytając nawet o zdanie. Mówi tylko „o, tego koniecznie musisz spróbować”. Mam wtedy ochotę wstać i wyjść bez słowa. Gdy szykujemy się do wyjścia, podchodzi do szafy i typuje sukienkę, jaką koniecznie powinnam założyć, „tak, to na dziś będzie idealne, nic nie mów, znam się na tym”, śmieje się. W takich sytuacjach, nabieram chęci, by przed wyjściem oznajmić mu, że jednak nigdzie się nie wybieram.
Tak jest zawsze i ze wszystkim. Jego zawsze musi być na przysłowiowym wierzchu. Traktuje mnie jak dziecko, któremu wciąż trzeba wskazywać właściwą drogę. Jestem tym coraz bardziej zirytowana. Wiem, że mnie kocha, ale czuję też, że w ogóle nie interesują go moje odczucia...
Wszystko musi się odbywać zgodnie z jego planem i wymaganiami. Gdy próbuję robić coś po swojemu, zaczyna się obrażać. On ma przecież takie dobre chęci, chce być tak pomocny, a ja jak zwykle burmuszę się o nie wiadomo co... Nie wiem, w jaki sposób się z nim porozumieć, by w końcu zaczął się inaczej zachowywać.
Magda
Zobacz także: Znów przegrywam walkę z anoreksją. Marzę o normalnym życiu...