Od kiedy pamiętam, chciałam zostać matką. Marzyłam o dużej rodzinie. To był moim zdaniem idealny model rodzinny. Sama byłam jedynaczką i czując się samotna, zazdrościłam rówieśnikom, którzy wychowywali się z licznym rodzeństwem. Ze względu na to, że lubiłam dzieci, wybrałam jako kierunek studiów pedagogikę.
Zobacz także: Mam ataki paniki. Boję się, że coś takiego przydarzy mi się w pracy
Chciałam zajść w ciążę już na studiach i wziąć urlop dziekański, ale mój o kilka lat starszy partner przekonał mnie, abyśmy zaczekali. Po dwóch latach po zdobyciu dyplomu w końcu stało się - zaszłam w ciążę. Jeszcze nigdy nic tak mnie nie uskrzydlało. Byłam podekscytowana i przeszczęśliwa. Nie mogłam się doczekać, kiedy poznam swoją córkę. Teraz jednak nic nie wygląda tak, jak to sobie wyobrażałam.
Anielka ma już pięć miesięcy. Dbam o nią i zajmuje się nią, jak tylko potrafię najlepiej. Jest tylko jedno „ale”... Czułość, jaką w sobie nosiłam od lat, gdzieś przepadła. Karmiąc ją, tuląc, czy przewijając, czuję się jak robot. Wykonuję swoje obowiązki, ale jestem niezdolna do głębszych uczuć. Tak, jakbym patrzyła na obce dziecko.
Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Jestem przerażona i wciąż mam do siebie mnóstwo pretensji. Dlaczego towarzyszą mi tak dziwne emocje? Przecież spełniło się moje największe marzenie. Zostałam matką i... wcale nie jestem szczęśliwa i spełniona.
Boję się powiedzieć o swoich obawach partnerowi, rodzinie, czy przyjaciołom. Myślę, że nie będą w stanie mnie zrozumieć i tylko błędnie ocenią. Nie chcę, żeby patrzyli na mnie jak na potwora, który nie jest w stanie pokochać swojego dziecka. Czy to się kiedyś zmieni? Czy moje uczucia do Anielki będą w końcu inne?
A.
Zobacz także: Jestem uzależniona od imprez. Straciłam przez to chłopaka...