Całe moje życie zmieniło się rok temu, kiedy zmarł ojciec. Był najważniejszą osobą w moim życiu, autorytetem i najwspanialszym przyjacielem. Z matką było inaczej. Od kiedy pamiętam, miałam z nią napięte stosunki. Wydawało mi się, że jest zazdrosna o to, że mamy z ojcem własny sekretny świat, do którego ani ona ani moja starsza siostra nie mają dostępu.
Tata czuł się świetnie - zawsze dbał o zdrowie, na nic nie chorował i był bardzo wysportowany. Nic nie zapowiadało zawału. Nie udało się go uratować. Zmarł w nocy, kiedy akurat wyjechałam na weekend do Londynu. Od kiedy o trzeciej nad ranem zadzwoniła moja matka, by powiedzieć mi, co się stało, miewam ataki paniki. Coraz bardziej utrudnia mi to funkcjonowanie...
Zobacz także: Przyjaciółka zaprosiła mnie na wesele, ale jako jedyna będę tam bez pary... Pójść, czy nie?
Od roku moje życie emocjonalne przypomina pobojowisko. Żeby móc poruszać się z punktu A do B, muszę stawiać najostrożniejsze kroki. Gdybym tylko zrobiła jakiś nieostrożny ruch, od razu zostałabym zauważona przez wroga – paraliżujący lęk.
Wtedy zaczynają drżeć mi dłonie. Serce wali jak szalone. Robi mi się słabo i czuję się, jakbym lada moment miała zemdleć. Nie mogę się ruszyć. Przed oczami pojawiają się dziwne fluorescencyjne fale. Świat przez chwilę wiruje, a potem zjawia się przerażająca ciemność. Wpadam w czarną dziurę. Napięcie staje się nie do wytrzymania. Po kwadransie jest lepiej, atak powoli mija, ale uczucie strachu i bezsilności towarzyszy mi już przez cały dzień.
Staram się więc czuć jak najmniej intensywnie. Najgorsze jest jednak to, że ataki pojawiają się zawsze, kiedy jestem wśród ludzi. Na spotkaniu ze znajomymi, w restauracji, a ostatnio w kinie. To dlatego zaczęłam unikać wyjść. Wychodzenie na kawę, na koncerty, czy na wystawy nie jest już dla mnie przyjemnością. To koszmar – zamiast cieszyć się z miłego otoczenia i sympatycznego towarzystwa, myślę tylko, o tym aby nie znów nie sparaliżował mnie kolejny atak paniki.
Firma, w której pracuje, rozwija swoją działalność, w związku z czym zostałam poproszona o to, żeby na jakiś czas przejść z trybu zdalnego na stacjonarny. Załamałam się... Co zrobię, jeśli ataki paniki zaczną dopadać mnie w pracy? Znajomi znają moją sytuację, rozumieją mnie i wspierają, ale co ze współpracownikami?
Wiem, że muszę rozpocząć psychoterapię i w końcu zacząć walczyć z moimi przypadłościami, ale zdaję sobie sprawę, że to bardzo długotrwały proces. Jak mam sobie poradzić tu i teraz? Nie wiem, czy nie będą musiała poszukać sobie innej pracy...
Katarzyna
Zobacz także: Jestem uzależniona od imprez. Straciłam przez to chłopaka...