Związek z Adamem to moja druga poważna relacja. Jesteśmy razem od 4 lat i między nami układa się bardzo dobrze. Rzadko się kłócimy. Wspieramy się, zwierzamy sobie, wydaje mi się, że spokojnie możemy nazwać się nie tylko parą, ale również bardzo dobrymi przyjaciółmi.
Jest jednak jeden zgrzyt między nami. On wciąż nie jest gotowy na to, żeby ze mną zamieszkać. Rozumiałam to po roku, czy dwóch i nie naciskałam. 4 lata to jednak kawał czasu. Oboje wynajmujemy mieszkania, więc nie widzę przeszkód, żeby znaleźć jedno wspólne, na które będziemy się składać. Adam póki co nie chce jednak o tym słyszeć. Mówi, że przyjdzie na to odpowiednia pora.
Zobacz także: Facet obiecał, że się odezwie, a milczy…
Nie rozumiem jego myślenia. Jeśli się kochamy, chcemy być razem, myślimy o wspólnej przyszłości to powinniśmy sprawdzić, jak to jest pod jednym dachem. Niewykluczone, że będzie fatalnie, więc po co wtedy dalej brnąć w taką relację? Teraz jest łatwo, bo za sobą tęsknimy i na spotkaniach iskrzy. Być może codzienna rutyna by to zweryfikowała.
Ja chcę się o tym przekonać, on nie. Co powinnam zrobić? Nie wyobrażam sobie kolejnego roku spędzać osobno.
Gosia