Jestem świeżakiem, jeśli chodzi o randkowanie przez Internet. Wcześniejszych chłopaków znałam zazwyczaj dużo wcześniej niż zaczynaliśmy być parą. To byli moi koledzy, przyjaciele, potem rozwijało się to w związki. Takie znajomości rozwijają się trochę inaczej niż te przez aplikacje randkowe. Teraz na przykład mam dylemat, kiedy wypada zaprosić do siebie nowego chłopaka. Gadamy ze sobą od trzech tygodni, ale mieliśmy dopiero dwie randki na żywo. Obie w pubie.
Zobacz także: Moja siostra znów wdała się w romans z żonatym facetem
On wspomina, że chciałby mnie zaprosić do siebie, ale bezpieczniej bym się czuła w swoim mieszkaniu. Poza tym na razie nie chcę, żebyśmy szli do łóżka i zakomunikowałam to od razu. Chłopak wydaje się fajny i normalny, powiedział, że zupełnie nie o to mu chodzi i niech sprawy między nami toczą się w naturalnym tempie. Stwierdził, że w mieszkaniu jest po prostu spokojniej niż w barze. Można zamówić pizzę i obejrzeć razem jakiś film. Nie nalegał jednak na randkę w mieszkaniu i za to ma plusa.
Podoba mi się taka perspektywa, ale zastanawiam się, po jakim czasie wy zapraszałyście do siebie chłopaków z Tindera. Dwa spotkania to moim zdaniem za mało, żeby komuś zaufać na 100% i zapraszać do siebie. Ile wy czekałyście?
Aneta