Od marca mieszkam z nową współlokatorką. Dziewczyna początkowo wydawała mi się bardzo sympatyczna. Zrobiła miłe wrażenie. Ogólnie nie kłócimy się o nic i raczej dobrze dogadujemy, ale ostatnio zauważyłam, że ona bez pytania pożycza moje rzeczy.
Kosmetyki trzymam w łazience i każdy produkt ma swoje miejsce. Dzięki temu wiem, gdzie czego szukać. Ostatnio zauważyłam, że cienie do powiek i paletka z różem oraz rozświetlaczem były zamienione miejscami. Podejrzanie szybko schodzi mi też dosyć drogi podkład i krem do twarzy, który też kosztuje niemało. Wcześniej starczał mi na pół roku, a teraz jest go o wiele mniej niż powinno.
Zobacz także: Przyjaciółka jest zazdrosna, gdy spotykam się z innymi koleżankami
Z ciuchami też wyszła ostatnio dziwna sytuacja. Współlokatorka powiedziała, że pożyczyła moje skarpetki, które akurat wisiały w łazience po praniu. Ona akurat nie miała żadnych czystych i po prostu zgarnęła moje. Nie zapytała, czy może. Wzięła je, nosiła cały dzień i dopiero jak wróciła wieczorem do domu to powiedziała, że to zrobiła.
Ogólnie mam problem z tym, że ktoś korzysta sobie z moich rzeczy, tym bardziej, jeśli o to nie pyta. Nie będę teraz chować wszystkich kosmetyków w pokoju, bo wygodnie jest mi je mieć pod ręką w łazience, ale nie chcę, żeby sytuacja się powtarzała.
Jak zacząć rozmowę ze współlokatorką na ten temat? Nigdy wcześniej nie byłam w tak niezręcznej sytuacji. Obawiam się, że ona powie, że absolutnie niczego mi nie podbiera, a kosmetyki i tak będą „znikać” szybciej.
Ala