Dominika jest jedną z moich najbliższych przyjaciółek. Znamy się od studiów i przeżyłyśmy ze sobą mnóstwo rzeczy, zarówno wesołych, jak i przykrych. Zawsze się wspieramy i pocieszamy, wiemy o sobie praktycznie wszystko. Ona jest dla mnie jak siostra, ale to nie oznacza, że nie mogę spotykać się z nikim poza nią. Niestety moje wyjścia z innymi ludźmi zawsze kończą się jakimiś przytykami z jej strony.
Wszystko zaczęło się po studiach, kiedy znalazłam stałą pracę i grono moich znajomych powiększyło się o koleżanki i kolegów z firmy. Czasem wychodziliśmy na piwo po pracy lub umawialiśmy się na wspólne imprezy w weekendy. Dominika próbowała się na te spotkania wpraszać, ale odmawiałam. Nikt z moich współpracowników nie przyprowadzał swoich znajomych, więc czemu ja miałabym to robić. Bawiliśmy się po prostu w pracowniczym gronie.
Zobacz także: Przyjaciółka zasypuje mnie zdjęciami swojego dziecka
To nie jest tak, że Dominika mi zabrania spotkań z innymi ludźmi, ale męczy mnie to, że zawsze muszę się jej z nich tłumaczyć. Przecież jestem dorosłym człowiekiem i mam prawo spędzać czas, z kim chcę. Doszło do tego, że czasem po prostu przed nią zatajam jakieś wyjście z koleżankami, żeby oszczędzić sobie wyrzutów z jej strony.
Dodam tylko, że z Dominiką mam kontakt codziennie. Przez social media rozmawiamy non stop, a widujemy się kilka razy w miesiącu. Z żadną inną przyjaciółką nie spędzam tyle czasu, a mimo to jej chyba ciągle jest mało. Czuję się trochę osaczona i nie wiem za bardzo, jak reagować na jej zazdrość i wyrzuty, gdy popołudnie spędzam z innymi znajomymi. Bardzo ją lubię, pomogła mi wiele razy i jest dla mnie jak siostra, ale chyba mam prawo do własnego życia?
K.