Moja córka chodzi aktualnie do pierwszej klasy liceum i jest najwyższa w klasie. Nie tylko wśród dziewczynek, ale także wśród chłopców. Aktualnie ma 181 cm wzrostu. Jest jeden chłopak, który jest prawie równy z nią, ale chłopcy w tym wieku rosną nieco wolniej od dziewczynek. Pewnie dopiero w kolejnych latach ją przerosną lub się z nią zrównają, o ile córka sama przestanie rosnąć. Trochę się obawiam i martwię, że w najbliższym czasie może być wyższa o kolejne kilka centymetrów.
Jej wzrost jest dla nas z mężem sporym zaskoczeniem, ponieważ ja mam 168 cm wzrostu, mąż 179 cm. Zarówno rodzice moi, jak i jego są również przeciętnego wzrostu. Jedynie dziadek ze strony mojej mamy był wyższy. Miał 1,90.
Zobacz także: Przyjaciółka zasypuje mnie zdjęciami swojego dziecka
Nie chodzi absolutnie o to, że nie podoba mi się wzrost mojej córki. W dzisiejszych czasach może on być ogromnym atutem. Być może przyda się w sporcie lub w modelingu, kto wie. Moje zmartwienie wynika z tego, że widzę, jakie ona ma z tego powodu kompleksy. Ciągle narzeka, że jest za wysoka. Zazdrości niższym koleżankom. Nie wiem, czy ktoś się z niej naśmiewa z tego powodu, bo do tego się nie przyznaje. Serce mi jednak pęka, jak widzę, że się garbi tylko dlatego, żeby wydawać się nieco niższą.
Staram się budować w niej pewność siebie. Mówię, żeby była z siebie dumna, ale w nastoletnim wieku trudno o pozytywne myślenie na swój temat. Co mogę dla niej zrobić?
Katarzyna