Moje dziecko przez godzinę płakało w samolocie. Ludzie okazali się mało wyrozumiali

Czułam się jak wróg publiczny numer jeden - pisze Malwina.
Moje dziecko przez godzinę płakało w samolocie. Ludzie okazali się mało wyrozumiali
Fot. Unsplash
14.04.2022

Prawie rok temu urodziłam swoje pierwsze dziecko. Żyję za granicą, więc dopiero teraz mieliśmy okazję odwiedzić ojczyznę. Maluszek jest zazwyczaj dość spokojny, ale na pokładzie coś w niego wstąpiło. Synek płakał jakąś godzinę z krótkimi przerwami.

Widziałam te wściekłe spojrzenia i czerwone twarze. Słyszałam wymowne szepty i pokrzykiwania z dalszych rzędów. Oni chcą odpoczywać, a ja im to uniemożliwiam.

Może dla niektórych będzie to zaskoczenie, ale... ja też bym się najchętniej zdrzemnęła. Mnie też pękała głowa od tego zawodzenia. Są jednak sytuacje, kiedy dziecko na nic nie reaguje i po prostu musi się wykrzyczeć. Zmiana ciśnienia, dużo ludzi, niższa temperatura, ograniczona powierzchnia - za dużo nowości.

Oni doskonale widzieli moje starania i zakłopotanie. Próbowałam wszystkich znanych mi metod, ale nic nie działało. Synek się wypłakał, a wtedy zasnął z wycieńczenia. Czy to zmieniło sytuację na pokładzie?

Ani trochę. Nadal czułam się tam jak wróg publiczny numer jeden. Ludzie nie mają w sobie za grosz wyrozumiałości.

Malwina

Polecane wideo

Jak kolejność urodzenia wpływa na nasz charakter?
Jak kolejność urodzenia wpływa na nasz charakter? - zdjęcie 1
Komentarze (165)
Ocena: 4.92 / 5
gość (Ocena: 5) 19.04.2022 11:19
Osobiście nigdy nie zrozumiem pchania się z małymi dziećmi do transportu publicznego. Pominę już resztę pasażerów, bo to już omówiono niżej, ale jak strasznie musi męczyć się to dziecko skoro ciągle wyje. Nieznane, ciasne miejsce, ścisk, często duchota, masa obcych ludzi. Dla takiego maluszka musi to być okropnie stresujące. Pamietam jak raz jechałam do rodzinnego miasta. Było to święto, autobus przepełniony, strasznie duszno i to biedne dziecko wyjace przez całą drogę, czyli prawie godzinę. Miałam wtedy 19 lat i obiecałam sobie, że nie ma opcji, abym podróżowała tak kiedyś ze swoimi dziećmi. Tych wciąż nie mam, ale już podróż ze zwierzakiem jest dla mnie zbyt problematyczna, aby pchać się w transport publiczny, a co dopiero z małym dzieckiem. Zamiast autobusu naprawdę lepiej jest wsiąść we własny samochód. Jazda trwa o połowę krócej, a jak dziecko płacze, coś się dzieje zawsze można zrobić postój. Co do lotu teraz naprawdę można wykupić bilety w takim standardzie, żeby jak najbardziej zminimalizować uciążliwość tej podróży takiemu maluchowi, bo jeśli trasa daleka i trzeba lecieć, to tego niestety nie przeskoczymy. Tak, zaraz pewnie zlecą się obrońcy, bo auto kosztuje, wyższa klasa kosztuje itd. Jasne, ale ja stoję twardo przy tym, że ogólnie posiadanie dziecka kosztuje i najpierw zapewniam sobie odpowiednie zaplecze finansowe, a dopiero później pcham się w rodzicielstwo.
zobacz odpowiedzi (3)
Skandal (Ocena: 5) 18.04.2022 17:48
Ja to jak leciałam musiałam aż wykopać bachora, bo mi się na kolana władował, z rykiem poleciał do rodziców zasraniec
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 17.04.2022 00:54
I Maja racje,siedz w domu z dzieckiem
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 16.04.2022 19:46
Ja mam sąsiadkę która ma dwójkę dzieci 3 i 5 lat, od trzech lat dzień w dzień, noc w noc są krzyki, jęki i to takie wycie. Rano jak się muszą ubrać wyją, jak się bawią w ogródku to się kłócą i wyją, w nocy wyją. Wracają z przedszkola wyją Rozmowa z tą babą nic nie wniosła, dzieci potrafią wyć i wyć. A ona wgl nie słychać żeby je uspokajał. Już drugi sąsiad opiekę wezwał ale dzieci czyste, zadbane więc brak problemu. Doszło do tego że znajomi u mnie nawet nie zostają na noc, bo po jednej nocy mieli dosyć tego wrzasku i płaczu. Ja czuje się źle we własnym mieszkaniu.
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 16.04.2022 13:59
Niestety ludzie patrzą tylko na siebie i chcieliby, żeby świat się wokół nich kręcił. Przykre, bo zwykle są to osoby, które mało sobą reprezentują...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie